USA proponują, aby Zaporoska Elektrownia Jądrowa była wspólnie zarządzana przez Ukrainę, Stany Zjednoczone i Rosję, ale Ukraina nie chce, aby Rosja była częścią spółki, która miałaby zarządzać elektrownią. Prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył to podczas konferencji prasowej.
„Na dziś wygląda to tak. Stany Zjednoczone proponują – «33% do 33% do 33%». A Amerykanie są dyrektorem generalnym tego przedsiębiorstwa” – wyjaśnił, dodając, że jeśli propozycja zostanie przyjęta, wszystkie strony, w tym Rosja, otrzymają dywidendy z działalności tego przedsiębiorstwa.
Według Zełenskiego Rosja jest przekonana, że Ukraina nie ma możliwości, aby uniemożliwić jej wznowienie działalności w Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej.
„Powiążą funkcjonowanie tej elektrowni z aspektem humanitarnym, z faktem, że na tymczasowo okupowanych terytoriach są ludzie, którzy nie mają wody ani prądu. Powiedzą: «Odbudujmy tamę, niech będzie prąd». I dlatego partnerzy mówią, że chcą wspólnego zarządzania tą elektrownią, bo Rosjanie wciąż wierzą, że to oni będą z niej korzystać” – dodał.
Jasno dał do zrozumienia, że nie popiera tej propozycji.
„Oczywiste jest, że dla Ukrainy brzmi to bardzo niefortunnie i nie do końca realistycznie. Jak możemy po tym wszystkim prowadzić wspólne przedsięwzięcia handlowe z Rosjanami?” – pytał Zełenski.
Ukraina ma swój plan. Proponuje Stanom Zjednoczonym wspólne zarządzanie elektrownią jądrową w Enerhodarze.
„Nasza propozycja kompromisowa jest taka: elektrownia w Zaporożu jest zarządzana przez spółkę joint venture Stanów Zjednoczonych i Ukrainy. Podział jest 50/50. 50% wytwarzanej energii elektrycznej trafia jednak na Ukrainę, a Stany Zjednoczone same ustalają podział pozostałych 50%. Wierzymy, że to nasza elektrownia, nasi ludzie będą tam pracować i rozumiemy z Amerykanami, jak ustanowić wspólne zarządzanie” – wyjaśnił Zełenski.
Zełenski zauważył, że Zaporoska Elektrownia Jądrowa nie będzie mogła normalnie funkcjonować bez odbudowy zapory wodnej w Kachowce, a jej ponowne uruchomienie będzie wymagało znacznych nakładów.
„Odbudowa elektrowni nie jest tanim przedsięwzięciem. Tama musi zostać odbudowana, ponieważ bez niej, zniszczonej przez Rosjan, Zaporoska Elektrownia Jądrowa nie może normalnie funkcjonować. Sama elektrownia musi zostać odbudowana. Potrzebne są inwestycje tutaj i tutaj. Terytorium elektrowni musi zostać zdemilitaryzowane. Jest miasto Energodar, które jest obecnie okupowane. Aby elektrownia mogła działać, trzeba rozwiązać wiele kwestii. Ale jeśli Ameryka to rozwiąże, to takie aktywa mogą działać 50/50 z Ameryką” – dodał Zełenski.
Na pytanie, jak będzie wyglądać struktura zarządzania wspólnym przedsięwzięciem eksploatacji Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej, ukraiński przywódca zauważył, że „może to być zespół ukraiński i amerykańskie kierownictwo najwyższego szczebla”. Powtórzył również swój kategoryczny sprzeciw wobec włączenia się Rosji do zarządzania tą elektrownią.
Prezydent Ukrainy oświadczył, że aby elektrownia mogła wznowić działalność, wojska rosyjskie muszą zostać wycofane z Energodaru, gdzie znajduje się Zaporoska Elektrownia Jądrowa.
Przypomnijmy, Zaporoska Elektrownia Jądrowa znajduje się pod rosyjską okupacją od 2022 roku. Według rosyjskich mediów, Rosja pracuje nad pełnym przywróceniem funkcjonowania elektrowni. W czerwcu br. poinformowano, że okupanci rzekomo znaleźli sposób na pozyskanie wody niezbędnej do pełnej eksploatacji elektrowni. Prezes “Rosatomu”, Aleksiej Lichaczow, wyjaśnił, że rozpoczął w tym celu budowę pływającej stacji pomp.
Pod koniec maja ogłoszono, że trwa budowa linii energetycznej łączącej Zaporoską Elektrownię Jądrową z rosyjską siecią energetyczną. Dyrektor generalny Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, Rafael Grossi, jest jednak przekonany, że w najbliższym czasie elektrownia nie będzie mogła wznowić działalności.
Opr. TB, UNIAN











Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!