
Boris Sawinkow, jeden z przywódców Organizacji Bojowej SR w sądzie. Był sądzony przez Kolegium Wojskowe Najwyższego Trybunału Związku Radzieckiego. Sędzią w procesie był Wasilij Ulrych. Fot. Domena publiczna
Operacja „Syndykat-2” była prowadzona przez czekistów w tym samym czasie co operacja „Trust”, ale w przeciwieństwie do tej drugiej, sieci nie były rozłożone zbyt szeroko. Można powiedzieć, że nie chodziło nawet o sieci, ale o wędkę z przynętą, na którą miał złapać się legendarny rewolucjonista, a później uczestnik ruchu białogwardyjskiego Borys Sawinkow.
O tym, co łączyło Sawinkowa z Polską, opisałem już w osobnym artykule „Wygnaniec numer jeden. Boris Sawinkow na rozdrożach historii” https://kresy24.pl/wygnaniec-numer-jeden-boris-sawinkow-na-rozdrozach-historii/. Tym razem będzie o tym, jak udało się zwabić Sawinkowa do bolszewickiej Rosji.
Być może bolszewicy widzieli w nim poważne zagrożenie ze względu na jego bliskie powiązania z Piłsudskim. Ponadto podczas wojny polsko-sowieckiej Sawinkowowi udało się zorganizować całą armię rosyjskich emigrantów walczących przeciwko bolszewikom, aby pomóc Polsce obronić niepodległość.
Zniszczenie sojuszu Polski i białych emigrantów udało się już sowieckim dyplomatom w Rydze. Sawinkow wraz z towarzyszami był gotów kontynuować walkę z sowiecką Rosją, ale odrodzona Rzeczpospolita wolała pokój, który bolszewicy, umocniwszy się, i tak podstępnie złamali pod koniec następnej dekady.
12 maja 1922 r., zaledwie czwartego dnia istnienia Wydziału Kontrwywiadu GPU przy NKWD RSFSR, wydano okólnik „O organizacji Sawinkowa”, w którym po raz kolejny podkreślono, jak bardzo w Rosji Sowieckiej bano się Sawinkowa.
Ten ostatni próbował w międzyczasie reaktywować w Paryżu „Ludowy Związek Obrony Ojczyzny i Wolności”, który miał zająć się organizowaniem powstań i zamachów terrorystycznych w Rosji. Sawinkow wysłał swojego adiutanta Leonida Szeszenię do kraju, ale ten został zatrzymany przez sowieckich strażników granicznych podczas przekraczania granicy z terytorium Polski.
Szeszenja podjął współpracę z WCzK, co pomogło czekistom ujawnić jeszcze dwóch tajnych agentów i zlikwidować komórkę Ludowego Związku w zachodniej części kraju.
Następnie rozpoczęła się długotrwała gra z samym Sawinkowem. Czekiści wysłali za granicę swojego agenta, który miał przekonać Sawinkowa i jego zwolenników o istnieniu w Rosji podziemnej organizacji „Liberalni Demokraci”. Agent ten, Andriej Fiodorow, nie od razu dotarł do Sawinkowa, który podejrzewał, że wszystko, co się dzieje, jest prowokacją czekistów. Ostatecznie jednak dał się nabrać na legendę przygotowaną przez Łubiankę.
Nieco wcześniej do ZSRS wysłano jednego z najbliższych współpracowników Sawinkowa – Siergieja Pawłowskiego. Po zatrzymaniu przez GPU, próbował on w podyktowanym mu liście przekazać swojemu towarzyszowi tajny znak o zbliżającym się niebezpieczeństwie. Jednak czekistom udało się rozgryźć ten trik i ostatecznie list został przepisany.
Sawinkowa nadal dręczyły wątpliwości. Jednocześnie obawiał się, że przegapi odpowiedni moment do podjęcia zdecydowanych działań. I to właśnie wykorzystali czekiści.
15 sierpnia 1924 roku Sawinkow w towarzystwie czterech osób (dwóch jego towarzyszy i dwóch agentów OGPU) przekroczył granicę przez przygotowane przez OGPU „okno” i dotarł do Mińska. Tam, w konspiracyjnym mieszkaniu, 16 sierpnia cała trójka została aresztowana i wysłana do Moskwy. 18 sierpnia umieszczono ich w wewnętrznym więzieniu OGPU.
Podczas procesu Sawinkow przyznał się do wszystkiego i oświadczył, że „całe życie pracował tylko dla ludu i w jego imieniu”. 29 sierpnia 1924 roku Sąd Najwyższy skazał Sawinkowa na rozstrzelanie i konfiskatę mienia, ale wnioskował o złagodzenie wyroku ze względu na przyznanie się skazanego do winy i gotowość do jej zadośćuczynienia. I karę śmierci zamieniono na dziesięć lat więzienia.
Dalsza historia Sawinkowa budzi jeszcze więcej pytań. Najwyraźniej władze, czując pełną kontrolę nad Sawinkowem, pragnęły nadal wykorzystywać go jako marionetkę. Ale na ile sam rewolucjonista był gotowy na taki los?
Sawinkow był przetrzymywany w wewnętrznym więzieniu OGPU na Łubiance, gdzie stworzono dla niego warunki bezprecedensowe dla więźniów władzy sowieckiej. W celi wraz z nim przebywała okresowo jego kochanka, były tam dywan i meble, a więźniowi pozwolono pisać wspomnienia, z których fragmenty zostały nawet opublikowane.
7 maja 1925 roku Sawinkow napisał list do Dzierżyńskiego, w którym prosił o wyjaśnienie, dlaczego trzymają go w więzieniu, a nie rozstrzeliwują lub nie pozwalają mu pracować dla władz sowieckich. Żelazny Feliks kazał przekazać, że więzień zbyt wcześnie zaczął mówić o wolności.
Wieczorem tego samego dnia funkcjonariusze OGPU, którzy towarzyszyli Sawinkowowi podczas spaceru w parku Carycynskim, wrócili z nim na Lubiankę do gabinetu na piątym piętrze, aby poczekać na konwojentów więziennych.
O tym, co stało się później, historycy wciąż się spierają. Oficjalna wersja mówi, że Sawinkow wyskoczył przez okno na wewnętrzny dziedziniec. Jednak budzą wątpliwości materiały z dochodzenia służbowego. Nie bez powodu wielu badaczy uważa, że Sawinkow został zamordowany. Jako pierwszy swoje wątpliwości co do oficjalnej wersji przedstawił Aleksander Sołżenicyn w „Archipelagu GUŁag”.
Władze potraktowały śmierć pokonanego wroga równie poważnie, jak jego schwytanie.
Wiadomość o samobójstwie Sawinkowa została opublikowana 13 maja w gazecie „Prawda”. Szkic notatki był kilkakrotnie poprawiany. Pierwotną wersję, napisaną w OGPU, jako pierwszy zredagował Dzierżyński. Ostateczną wersję do druku zatwierdził osobiście Józef Stalin.
Andrei Grigorev, niezależny dziennikarz, redaktor naczelny i wydawca emigracyjnego czasopisma „Wschody”





Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!