
Collage / fot: Human Rights Watch / ABN Correspondence
Nikt nie chce nadstawiać tyłka na ulicach za 420 dolarów.
Deficyt kadrowy w rosyjskiej policji od początku wojny z Ukrainą wzrósł niemal dwukrotnie. Przedstawiciel MSW Anatolij Kuczeren przyznał, że brakuje 172 tys. funkcjonariuszy – podaje RBK. W 2022 brakowało tylko 90 tys.
W niektórych regionach “deficyt dzielnicowych” wynosi aż 66%. W służbie patrolowej jest 31% vacatów, w wydziałach antynarkotykowych – 25%, w policji kryminalnej – 24%, w organach śledczych – 22%. Według MSW, główną przyczyną braku policjantów są niskie płace. Np. w pierwszym roku służby patrolowej zarabia się zaledwie 33 tys. rubli, czyli 420 USD.
O drugiej realnej przyczynie braku policjantów kierownictwo resortu jednak milczy. A jest ona bardzo prosta: dużą część funkcjonariuszy po prostu wybito na wojnie na Ukrainie – albo w czasie służby na terenach okupowanych, albo w ramach ich czasowej służby kontraktowej w armii.
Mimo tych dotkliwych braków, Rosja – jak na totalitarne państwo policyjne przystało – nadal zachowuje światowy rekord w liczbie policjantów w stosunku do liczby ludności. Na każde 100 tys. mieszkańców przypada 643 “stróżów prawa”. W USA jest ich tylko 256, w Indiach – 128, w Chinach – 120.
Już w marcu tego roku szef MSW Władimir Kołokolcew alarmował, że brak funkcjonariuszy osiągnął “poziom krytyczny” i spowoduje wzrost przestępczości. Ale naszym zdaniem, nie będzie tak źle, biorąc pod uwagę, że spora część rosyjskich policjantów to też bandyci, tyle że w mundurach. Ich mniejsza liczba powinna więc raczej skutkować spadkiem przestępczości…
Zobacz także: To nie były A-50! Zniszczyli im jedyną “broń przyszłości”. Armia oślepła
KAS










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!