
Collage / fot: NEXTA – X, Vessel Finder
Poważny incydent morski u wybrzeży Wenezueli to dla imperialnej Rosji poważny cios wizerunkowy.
Amerykański niszczyciel USS Stockdale zagrodził drogę do portu w Wenezueli rosyjskiemu tankowcowi Seahorse z tzw. “floty cieni” i zmusił go do zawrócenia w stronę Kuby – donosi Bloomberg.
Po pewnym czasie rosyjski statek podjął kolejne próby dopłynięcia do Wenezueli i kolejne dwa razy został siłą cofnięty przez amerykański okręt. Teraz zaprzestał już tych prób i dryfuje po Morzu Karaibskim.
Nie wiadomo, czy obie jednostki nawiązywały między sobą łączność, a Południowe Dowództwo armii USA nie komentuje incydentu. Nie ma też na razie oficjalnej reakcji Kremla.
Z jednej strony nie chce on zapewne drażnić Trumpa, który ostatnio znów powraca do polityki prorosyjskiej w kwestii Ukrainy, ale z drugiej strony – siłowe zawrócenie statku przez USA to dla Rosji cios ambicjonalny.
Amerykańska jednostka wchodzi w skład zgrupowania złożonego z około 10 okrętów, które Stany Zjednoczone wysłały do wybrzeży Ameryki Południowej w końcu września w ramach operacji antynarkotykowej i zapewne także w związku z planami obalenia lewackiego dyktatora Wenezueli – Nicolasa Maduro, bliskiego sojusznika Rosji.
Rosyjski tankowiec Seahorse jest objęty sankcjami Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, ale mimo to dostarczał ropę do Wenezueli, której własny przemysł naftowy jest w stanie upadku. Obecne działania US Navy mogą wskazywać, że Amerykanie zaczęli wdrażać blokadę ekonomiczną Wenezueli, uderzając przy okazji kolejny raz w eksport rosyjskiej ropy.
Zobacz także: Turcja się z Rosją nie patyczkuje: Nie wpłyniecie!
KAS










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!