
Rosyjski żołnierz na Ukrainie. Fot. ilustracyjne mil.ru (Wikipedia), CC BY 4.0
Estoński minister spraw zagranicznych Margus Tsahkna przedstawił w Waszyngtonie alarmującą prognozę dotyczącą odbudowy rosyjskiej armii. Według jego oceny, w ciągu dwóch lub trzech lat – a może i szybciej – Moskwa rozlokuje przy granicach państw bałtyckich jeszcze więcej żołnierzy i sprzętu niż przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę.
Przemawiając w Waszyngtonie Tsahkna ostrzegł, że czas działa na niekorzyść Zachodu. Reforma rosyjskich sił zbrojnych już teraz przynosi widoczne efekty, a wzdłuż granic z Estonią i Finlandią rośnie liczba rosyjskich żołnierzy. Jak przypomniał, w 2016 roku zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Estonii stacjonowało 125 tysięcy rosyjskich żołnierzy. Dodał, że to proporcjonalnie tak, jakby 35 milionów wrogich sił znajdowało się tuż za granicą USA.
Estoński dyplomata podkreślił, że cele Władimira Putina pozostają niezmienne: całkowite podporządkowanie Ukrainy, utrwalenie wpływów w regionie oraz rozbicie jedności Zachodu. Dlatego każdy incydent militarny należy traktować jako test lojalności NATO. Tsahkna odniósł się również do ostatniego wtargnięcia trzech uzbrojonych myśliwców MiG-31 w przestrzeń powietrzną Sojuszu. Jego zdaniem odpowiedź na takie prowokacje powinna być bezwzględna – w razie realnego zagrożenia należy „zestrzeliwać” maszyny.
Według ministra, Rosja prowadzi wobec Zachodu tzw. „wojnę cieni”, obejmującą ataki elektroniczne, sabotaż oraz wykorzystywanie migrantów do destabilizacji granic. Estonia pozostaje jednak zdeterminowana. W przyszłym roku jej wydatki obronne wzrosną do 5,4% PKB, a Tallin nadal przeznacza część budżetu na pomoc wojskową dla Ukrainy. Tsahkna wezwał USA do porzucenia ostrożności i jednoznacznego wsparcia. Czas, jak ostrzegł, nie działa na korzyść sojuszu.
swi/kyivpost.com










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!