
Collage ilustracyjny
Zaliczyli trafienie roku – wielka baza Shahedów została zrównana z ziemią. Na jakiś czas na tym kierunku będzie spokój.
W nocy na 6 bm. ukraińskie Siły Operacji Specjalnych wspólnie z wojskami rakietowymi dokonały precyzyjnego uderzenia w wielkie składy i infrastrukturę startową rosyjskich dronów bojowych na lotnisku w Doniecku.
Według wstępnych ocen, potężne eksplozje wtórne amunicji, które nastąpiły w wyniku tego trafienia, zniszczyły praktycznie całą rosyjską bazę i co najmniej kilkaset, a może więcej składowanych tam dronów Shahed oraz punkty dowodzenia i sterowania dronami, składy głowic bojowych i części zamiennych.
“Tam zdetonowała nie jedna tona amunicji” – twierdzi ukraiński ekspert wojskowy – płk lotnictwa Roman Switan. Z kolei szef Ukraińskiego Centrum Bezpieczeństwa, Dmitry Żmajło ocenia, że na lotnisku w Doniecku był co najmniej 1 tys. Shahedów i około 1500 głowic bojowych do tych maszyn.
Ukraiński wywiad od dawna planował tę operację, ale nie chciał “walić na oślep”. Szpiedzy i partyzanci mozolnie zbierali informacje, w co konkretnie i kiedy uderzyć, żeby eksplozja i straty były jak największe. W końcu drony i rakiety poleciały i – jak szacują eksperci – aż 90% z nich trafiło w cele na lotnisku – podaje 24 Kanał.
Ich zdaniem, Rosjanie stracili tam co najmniej 1/4 swojej miesięcznej produkcji Shahedów. Dziennie wytwarzają ich bowiem obecnie około 175 i każdego miesiąca wysyłają nad Ukrainę średnio 4.400 tych maszyn.
Udane trafienie w bazę powinno więc – przynajmniej w teorii – zapewnić względny, bo na pewno nie całkowity spokój z powietrza na tydzień – półtora. W każdym razie od czasu tego ataku loty Shahedów z Doniecka ustały całkowicie.
Kluczowe znaczenie ma też fakt zniszczenia infrastruktury startowej Shahedów w Doniecku, gdyż – obok pobliskiej Makiejewki i Jasinowatej – była to jedna z trzech głównych przyfrontowych baz w odwodzie donieckim, skąd Rosjanie te drony odpalali. Takie bazy są też na Krymie i na lotnisku w Ługańsku.
Wcześniej rosyjskie dowództwo bało się rozmieszczać bazy dronów tak blisko granicy, ale kiedy udało mu się przesunąć front o 50 km na zachód, zdecydowało się przenieść tam nie tylko magazyny Shahedów, ale nawet uruchomić ich polowy montaż.
Zniszczenie donieckiej bazy nie rozwiązuje, rzecz jasna, całego problemu z Shahedami, gdyż Rosjanie mają jeszcze szereg innych takich obiektów. “Dlatego musimy znacznie nasilić uderzenia w logistykę wroga w 300-kilometrowej strefie przyfrontowej” – przyznaje ukraiński oficer rezerwy Anatol Chrapczynski, obecnie wiceszef kompanii produkującej systemy WRE.
“Jeśli nie chcemy, żeby Rosjanie dalej nam bezkarnie latali wzdłuż całego frontu, musimy dokonywać takich uderzeń niemal codziennie” – mówi ekspert. Według niego, oprócz rodzimej ukraińskiej produkcji dronowo – rakietowej, którą trzeba zwiększyć, świetnie nadają się do tego pociski manewrujące Strom Shadow, które ostatnio w większej ilości przysłała Wielka Brytania.
Zobacz także: Pali się! Co za pech, zbiorniki były pełne… (WIDEO).
KAS










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!