
Aleksander Łukaszenka. Fot: Kremlin.ru
European Democracy Hub opublikował artykuł zatytułowany „Dlaczego UE nie powinna angażować się w działania reżimu Łukaszenki na Białorusi”. Autorzy wzywają UE do odizolowania reżimu w Mińsku i zwiększenia presji na dyktatora Łukaszenkę.
Portal charter97.org rozmawiał ze współautorem artykułu, Grigorijem Niżnikowem, ekspertem Fińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
— W swoim artykule nazywa Pan politykę USA wobec Mińska błędną. Ale wielu powie Panu, że to dialog z reżimem przyczynił się do uwolnienia więźniów politycznych. Jak Pan odniesie się do tego stanowiska?
„Nie widzę żadnych dowodów na to, że dialog się do tego przyczynia. Widzimy raczej odwrotną sytuację, gdzie presja na Łukaszenkę zmusza go do szukania sposobów i możliwości jej złagodzenia, a co za tym idzie, zmusza go między innymi do uwolnienia więźniów politycznych”.
— Zwolennicy dialogu twierdzą, że sankcje wobec reżimu nie działają. Co możemy odpowiedzieć, jakie argumenty możemy przedstawić?
Gdyby sankcje nie działały, Łukaszenka nie spędziłby dwóch lat próbując je znieść, w tym idąc na ustępstwa wobec Zachodu, w tym swoich wrogów. Doskonale rozumiemy, że nie wypuściłby Nikołaja Statkiewicza, gdyby nie naciski. Niestety, rozumiemy, jak rozwinęła się sytuacja. Niemniej jednak nie wypuściłby swoich przeciwników politycznych, gdyby Zachód nie prowadził polityki opartej na zasadach. Dialog, moim zdaniem, to puszka Pandory, która zresztą nie raz już zadziałała, także przeciwko białoruskiemu społeczeństwu, gdy Zachód wierzył, że Łukaszenka może się zmienić, że pójdzie na ustępstwa.
— Twierdzisz, że kopiowanie podejścia USA przez UE byłoby błędem strategicznym. Dlaczego? Jak Bruksela powinna postąpić?
„Uważam, że polityka UE polegająca na wywieraniu presji na Łukaszenkę jest słuszna. Problem w tym, że ta presja nie wystarczy. Widzimy na przykład bardzo wyraźnie, jak Łukaszenka szybko się wycofał, gdy Polska na kilka tygodni zamknęła ruch towarowy. Widzimy też, jak Łukaszenka reaguje, gdy granice są zamykane dla ludzi. Po prostu mu to nie przeszkadza”.
Istnieje potencjał zwiększonej presji ze strony UE. Uważam, że Bruksela powinna to zrobić, oferując jednocześnie większe zaangażowanie społeczeństwu białoruskiemu. Jest tu ogromne pole do popisu; społeczeństwo białoruskie musi zostać wyrwane spod propagandowego i represyjnego parasola, którym posługują się zarówno Moskwa, jak i Łukaszenka.
Jeśli chodzi o pytanie, dlaczego UE nie miałaby powtarzać polityki amerykańskiej, to jest proste wytłumaczenie – w przeciwieństwie do administracji Trumpa, Europa już nadepnęła na ten gaz, kiedy próbowała prowadzić dialog z Łukaszenką, próbowała zmienić jego zachowanie poprzez pozytywne zachęty. Doprowadziło to tylko do jeszcze gorszego zachowania Łukaszenki zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zagranicznej. Dlatego, opierając się wyłącznie na swojej reputacji, Zachód nie pójdzie na ustępstwa, dopóki nie zobaczy istotnych zmian w Mińsku.
Wiedząc, że Mińsk się nie zmieni, że nie zaprzestanie represji, nie przestanie być totalitarny w kraju i nie przestanie być źródłem zagrożeń dla bezpieczeństwa regionalnego, kontynuując wojnę przeciwko Ukrainie, UE nie może, nie chce i nie może iść na ustępstwa wobec Łukaszenki, na dialog z nim.
— Nie jest tajemnicą, że od dawna istnieje pewien cykl: „wybory” – protesty – represje – sankcje – Łukaszenka uwalnia więźniów politycznych – sankcje zostają zniesione. Dziś pojawiają się również głosy wzywające Łukaszenkę do odzyskania legitymacji w oczach Zachodu i do stworzenia systemu, który będzie bardzo wygodny dla reżimu w Mińsku. Jak temu przeciwdziałać i co należy zrobić, aby temu zapobiec?
„To dobre pytanie. Musimy w pewnym stopniu oddzielić ziarno od plew. Jeśli są aktorzy, którzy opowiadają się za stanowiskami pro-Łukaszenki, którzy są całkowicie nieprzygotowani do angażowania się w jakąkolwiek merytoryczną dyskusję w społeczności i nie przedstawiają żadnych argumentów, to uważam, że stanie w miejscu i ciągłe tłumaczenie, dlaczego białe jest białe, jest w pewnym sensie nieproduktywne”.
Z drugiej strony, kluczowe jest ciągłe przypominanie Zachodowi, dlaczego jego polityka normalizacji zawiodła w przeszłości i dlaczego jest niemożliwa w obecnych warunkach. Mój współautor, Arkady Moshes, i ja pisaliśmy o tym w 2023 roku, kiedy pojawiły się pierwsze apele o dialog z Łukaszenką.
Trzeci i najważniejszy punkt. Nawet jeśli niektórzy, w tym Łukaszenka, bardzo chcieliby rozmawiać o dialogu, jest to niemożliwe ze względów strukturalnych. Powrót do roku 2020 nie jest już możliwy; żyjemy w nowej rzeczywistości. Reżim zmienił się, zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. W związku z tym samo pragnienie powrotu do przeszłości nie jest już możliwe, więc takie rozmowy i pragnienia są stratą czasu.
Musimy skupić się na sprawach, które są najważniejsze. A dziś najważniejszą kwestią, którą warto poruszyć, jest to, co zrobić ze społeczeństwem białoruskim w kraju. Nie możemy opierać naszej polityki wobec Białorusi na podejściu uniwersalnym. Mamy dobre stanowisko w sprawie sankcji, ale musimy nawiązać kontakt ze społeczeństwem białoruskim i zdobyć jego zaufanie. To, jak nawiązać kontakt ze społeczeństwem białoruskim, jest priorytetem. Uważam, że inne kwestie są drugorzędne.
tłumacz. ba/charter97.org










Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!