
Fot: media społecznościowe
Wygląda groźnie? Na papierze i w nagłówkach mediów. A realnie? Jak to w Rosji – diabeł zawsze tkwi w szczegółach.
Reżim Putina zapowiedział powołanie pod broń 2 milionów żołnierzy z tak zwanej rezerwy mobilizacyjnej, bez ogłaszania powszechnej mobilizacji i stanu wojennego. Powód jest prosty: zasób ludzki Rosji na wojnie z Ukrainą wyczerpał się, a dopływ nowych ochotników gotowych podpisać kontrakty wojskowe spada.
“Nie pomagają już kosmiczne – jak na Rosję – sumy, które władze obiecują za wyjazd na wojnę. Strumyczek chętnych wysycha. Nie udaje się już zebrać 30 tysięcy ludzi miesięcznie” – ocenia ekspert ds. bezpieczeństwa Aleksy Mielnik z Centrum Razumkowa.
W końcu zadziałała “informacja zwrotna” i nawet do świadomości największych tępaków dotarło już, że wszystkie te obietnice, iż “błyskawicznie zostaniesz milionerem i spłacisz długi” w realu oznaczają 13 dni życia od podpisania kontraktu do pierwszego spotkania z ukraińskim dronem.
Co więcej – kilka dni temu pojawiła się informacja, że wypłaty są ostro obcinane z powodu braku pieniędzy. Pozostaje więc znowu uciec się do przymusu i przeprowadzić mobilizację bez jej oficjalnego ogłaszania, gdyż po “częściowej mobilizacji” jesienią 2022 roku słowo to wywołuje wśród Rosjan rozdrażnienie i panikę.
Ale 2 miliony rezerwistów to tylko liczba w wojskowych kartotekach. Ilu ich jest faktycznie? Nie wiadomo, ale z pewnością nie tyle. Po pierwsze – część zmobilizowano już wcześniej. Po drugie – część uciekła z kraju. Po trzecie – część sama zgłosiła się wcześniej na ochotnika. Więc może połowa z tego jest jeszcze w rezerwie, ale nie więcej.
Ponadto sam człowiek to nie wszystko. Trzeba go jeszcze ubrać, nakarmić, dowieźć, zakwaterować, uzbroić, wyposażyć i przynajmniej pobieżnie ponownie przeszkolić.
W 2022 roku, gdy pieniędzy było jeszcze w budżecie pod dostatkiem, Putinowi udało się w ten sposób wystawić 300 tys. słabo wyszkolonych i marnie wyposażonych żołnierzy. Teraz pieniędzy dotkliwie brakuje, więc może kolejne 300 tys. się ponownie w ten sposób “wyskrobie”, ale nie więcej – ocenia ekspert.
Na korzyść reżimu zadziała natomiast fakt, że teraz nie będzie masowej ucieczki Rosjan za granicę, jak w 2022 roku. Jednym kliknięciem wysyła się z komisji wojskowej elektroniczne wezwanie i blokuje możliwość przekroczenia granicy, podobnie jak w przypadku poborowych. Część będzie pewnie mimo to próbowała uciec, ale tak łatwo już się nie da.
A jak zareaguje społeczeństwo? Masowego buntu nie będzie. Większość zachowa się według schematu: “Nie chcę na wojnę, ale co mam robić?” i pojedzie. Gdzieś na poziomie lokalnym może dojść do jakichś niewielkich protestów, ale to tylko hipoteza – przewiduje Mielnik.
Największe oszustwo tej putinowskiej “mobilizacji bez mobilizacji” polega na tym, że oficjalnie rezerwiści są powoływani tylko na dwa miesiące, chociaż z góry wiadomo, że jak znajdą się już na froncie, to nikt ich stamtąd nie wypuści. Faktycznie będą służyć zanim w końcu nie zginą – podsumowuje ekspert.
A ilu ich już zginęło? Czytaj: Ilu już zabili i ile jeszcze trzeba zabić? Brytyjski wywiad podał straty.
Zobacz także: Wkrótce będzie zupełnym inwalidą! “Cały bukiet groźnych chorób”.
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!