
Fot: Andriej Tawołżanskij – Instagram / Onliner.by
Uśmiech proszę. Dziękuję. Już możesz zmykać.
Witebski fotografik, Andriej Tawołżanskij jest wyjątkowo cięty na dzikie niedźwiedzie. Mówi, że same mu wchodzą w obiektyw, nawet jak idzie tylko na grzyby. Wybrał sobie naprawdę ekstremalne hobby. Większość ludzi zwykle na widok tych kudłaczy ucieka co sił w nogach. On też biegnie, tyle że… w ich stronę, żeby mieć lepsze ujęcie.
Ostatnio zaliczył dwa kolejne spotkania. Wracał z żoną samochodem z grzybów, gdy nagle zobaczyli kosołapca siedzącego sobie spokojnie na skraju lasu i ze smakiem pałaszującego kolbę kukurydzy. Reakcja? Gwałtowne hamowanie i pędem z komórką w stronę misia. To znaczy tylko Andriej, bo żona wolała zostać w środku.

Fot: Andriej Tawołżanskij – Instagram / Onliner.by
Misio był tak zajęty konsumpcją, że w pierwszej chwili nawet nie zauważył biegnącego do niego człowieka, tym bardziej, że nie był chyba przyzwyczajony do takich nietypowych zachowań.
“A jak mnie już zobaczył, to stanął na tylne łapy, żeby mi się lepiej przyjrzeć. Patrzył na mnie ze zdziwieniem, wzrok miał zupełnie ludzki, był brodaty, jak starzec. Bałem się, że to niedźwiedzica i gdzieś w pobliżu są małe, ale na szczęście okazało się, że to chłopak” – relacjonuje amator misiów.
“Podniosłem wysoko rękę, żeby mu pokazać, że ja też jestem duży i zacząłem głośno do niego mówić bo wiedziałem, że w razie czego na ucieczkę w kaloszach nie mam żadnych szans. Jako ostatnią deskę ratunku mam zawsze przy sobie imitator huku wystrzałów i gwizdek. Ale nie były potrzebne. Misio dał sobie zrobić parę fotek, a potem wyrzucił kukurydzę i poszedł w las” – opowiada Andriej.
Miejscowi powiedzieli mu potem, że niedźwiedzie bardzo lubią to miejsce. To ich stołówka bo przylega tam do lasu kukurydziane pole. Pojawiają się też często rysie i wilki, choć to przecież nie wegetarianie.

Fot: Andriej Tawołżanskij – Instagram / Onliner.by
Zaledwie 3 tygodnie wcześniej fotografik miał inne tete-à-tete z misiem i tym razem to kudłaty go zaskoczył. “Pojechałem rano za miasto fotografować jelenie lub sarenki. Przechodzę koło pola kukurydzy i nagle słyszę podejrzane szmery. Wiem jak tupie łoś, czy niedźwiedź, ale to było jakieś takie chrupanie” – relacjonuje Andriej.
“Pomyślałem, że poczekam i zobaczę, co przyjdzie. I nagle, mniej niż 30 metrów ode mnie z kukurydzy wynurzył się na pełną wysokość ogromny niedźwiedź. Po prostu siedział tam i się obżerał. Nawet nie zdążyłem się przestraszyć. Odruchowo zrobiłem kilka fotek, choć ta ostatnia trochę rozmazana bo on zaczął uciekać” – mówi fotografik, który o swoim hobby opowiedział portalowi Onliner.by.

Fot: Andriej Tawołżanskij – Instagram / Onliner.by
Z pewnością jest w tym dużo adrenaliny, ale jednak nie polecamy nikomu takiego kuszenia losu. Któryś kolejny miś może przecież nie wykazać aż tak dużego zrozumienia dla sztuki fotograficznej.
Zobacz także: Groźny nosiciel Kinżałów “zaliczył glebę”!
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!