
Donald Trump. Fot: x.com/potus
Moskwa wyczekuje na kolejne doniesienia z Waszyngtonu, w sprawie pomocy wojskowej dla broniącej się Ukrainy. Teraz nerwowo reaguje na słowa prezydenta USA Donalda Trumpa o „niemal podjętej” decyzji w sprawie przekazania Ukrainie rakiet manewrujących Tomahawk. Kreml ostrzega przed dramatycznymi konsekwencjami, jeśli broń dalekiego zasięgu trafi do Kijowa.
Zapytany przez dziennikarzy o komentarz do oświadczenia prezydenta USA Donalda Trumpa, że decyzja o przekazaniu rakiet Tomahawk Kijowowi została już w pewnym stopniu podjęta, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział: „Rozumiemy, że prawdopodobnie musimy poczekać na wyraźniejsze oświadczenia, o ile takowe będą”.
Komentując kwestię potencjalnego przekazania rakiet, prezydent Trump stwierdził, że nie chce eskalacji napięć w stosunkach z Rosją i że postara się wyjaśnić, w jaki sposób i w jakim celu te rakiety manewrujące zostaną wykorzystane.
„Jeśli chodzi o dostawy broni, to najpierw się odbywają, a potem padają oświadczenia – przynajmniej tak było zawsze za rządów Bidena, wiemy to doskonale. Tym razem zobaczymy” – powiedział Pieskow cytowany przez rosyjską agencję „Interfax”.
Przypomnijmy, że wiceprezydent USA J.D. Vance powiedział w zeszłym miesiącu, że Waszyngton rozważa prośbę Ukrainy o przydzielenie Tomahawków dalekiego zasięgu, które mogą uderzyć głęboko w Rosję, w tym w Moskwę. Nie jest jednak jasne, czy podjęto już ostateczną decyzję.
Niedawno szef Kremla Władimir Putin ostrzegł, że decyzja USA o dostarczeniu Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk w celu przeprowadzenia ataków głęboko w Rosji zniszczy relacje Moskwy z Waszyngtonem.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!