
Fot: Ukrinform
Największy koszmar Putina – chciał łatwo wygrać wojnę, a stworzył wrogą mu najsilniejszą armię w Europie.
Stereotyp sprzed jeszcze pięciu lat o zapóźnionej armii ukraińskiej, która nie nadąża za “standardami NATO” niewiele ma już wspólnego z rzeczywistością. A w szeregu dziedzin to armie państw Sojuszu mają problem, żeby dotrzymać kroku Ukrainie.
W tym tygodniu ukraińscy instruktorzy przybyli do Danii, by szkolić jej wojsko w uderzeniach dronami i w obronie powietrznej. Duńczycy poprosili Ukrainę o pomoc po tym, jak rosyjskie drony sparaliżowały niedawno ich lotniska, a duńskie systemy nie były w stanie poradzić sobie z tym zagrożeniem.
Wcześniej o wysłaniu naszych wojskowych na treningi do Kijowa poinformowały polskie władze, po tym jak w naszą przestrzeń powietrzną masowo wtargnęły rosyjskie Shahedy. Z kolei The Times donosi, że ukraińscy instruktorzy zostali skierowani do Wielkiej Brytanii, gdzie również prowadzą szkolenia z bojowego użycia dronów.
Jednocześnie Brytyjczycy wdrażają ukraińskie rozwiązania w zakresie szybkiej i taniej produkcji dronów, a kolejne kraje wpisują zdobyte przez Ukraińców doświadczenia bojowe do swoich doktryn obronnych. W końcu września delegacja ukraińskiego przemysłu rozpoczęła też rozmowy w USA o rozpoczęciu wspólnej z Amerykanami produkcji na dużą skalę.
Zachodni eksperci otwarcie przyznają, że Ukraina stała się światowym liderem w zakresie technologii bezzałogowych, a jej przemysł dronowy rozwija się piorunem. Także dzięki temu, że państwo dało całkowicie wolną rękę małym startupom i przeprowadziło głęboką deregulację rynku, likwidując większość wojskowej biurokracji oraz przepisów hamujących rozwój.
I w tej dziedzinie, którą umownie można nazwać: jak państwo nie powinno swoimi drętwymi procedurami przeszkadzać ludziom w innowacyjności i postępie technologicznym, Polska i cała Unia Europejska mają od Ukrainy sporo do nauczenia się.
Wołodymyr Zełenski doskonale wie, że ma już w ręku poważny atut technologiczny i know-how, także w zakresie systemów walki radio-elektronicznej, cyber-bezpieczeństwa, technologii rakietowych i produkcji robotów bojowych.
“Nasze doświadczenie i technologie mogą stać się kluczowym elementem obrony wschodniej flanki NATO, czyli inicjatywy Drone Wall w Europie” – ogłosił 30 września.
Warto odnotować, że niedawne forum przemysłowe Defense Tech Valley na zachodniej Ukrainie, zgromadziło aż 5 tys. uczestników z ponad 50 państw, a zachodnie koncerny zapowiedziały na nim inwestycje technologiczne w wysokości ponad 100 mln USD, przy czym jest to zapewne dopiero początek tej współpracy.
Te wszystkie doniesienia są dziś prawdopodobnie największym koszmarem Putina, który faktycznie wykreował on własnymi rękami, choć chciał “demilitaryzacji” Ukrainy. Gdyby bowiem nie potężny impuls rozwojowy, który spowodował on swoją agresją, milionowa obecnie ukraińska armia nie byłaby dziś największą w Europie, a Kijów nadal byłby technologicznym outsiderem.
Ważne, żebyśmy wyciągnęli z tego wnioski dla siebie. Można, oczywiście, obrażać się na realną rzeczywistość. Można jej nie przyjmować do wiadomości i żyć mitami o tym jacy to jesteśmy “najlepsi i samodzielni”. Ale w sytuacji faktycznego zagrożenia postępuje tak tylko głupiec.
Tam, gdzie w grę wchodzi nasze bezpieczeństwo i życie naszych obywateli, trzeba schować urażoną dumę wojskową do kieszeni i starać się nauczyć jak najszybciej i jak najwięcej od tych, którzy są technologicznie i organizacyjnie o spory krok przed nami.
Zobacz także: Przeklęte komary! Nowa, podstępna broń trafiła na front (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!