
Collage / grafika: NEXTA
Masowy przemyt chińskim kosztem? Takich rzeczy Pekin nie toleruje.
Chiny są wściekłe na Aleksandra Łukaszenkę, gdyż wyszło na jaw, że wykorzystuje on jadące przez Białoruś chińskie kontenery do masowego przemytu papierosów do Europy – ujawnia niezależny białoruski analityk finansowy, Siergiej Czałyj.
Według niego, to właśnie strona polska “życzliwie” poinformowała o tym szefa chińskiego MSZ Wanga Yi w czasie jego niedawnej wizyty w naszym kraju, pokazując mu szereg konkretnych faktów zatrzymania kontrabandy białoruskich papierosów w chińskich transportach kolejowych w ostatnim czasie.
A było ich sporo: 13 maja, 30 lipca – 80 tys. paczek, 27 sierpnia – 16 tys., 19 września – 23 tys. w kontenerze, który miał trafić do Belgii. O tych przypadkach pisały media, ale mogło ich być więcej. Najwyraźniej Chińczycy nie zdawali sobie dotychczas sprawy, że białoruski reżim masowo wykorzystuje ich jadące tranzytem przez Białoruś kontenery do podrzucania do nich własnego “towaru”.
W czasie niedawnej wizyty w Mińsku przedstawiciela chińskich władz Li Si, Aleksander Łukaszenka zebrał więc od niego baty nie tylko za swoje prowokacje na granicy, które zmusiły w końcu Polskę do jej zamknięcia, ale także za ten przemytniczy “szczurzy proceder” chińskim kosztem – pisze Czałyj.
Czytaj więcej: Chiński nadzorca już przybył skarcić Łukaszenkę! Oj, będzie lanie.
Ekspert przypomina, że oprócz zwykłego, małego “mrówczego” przemytu papierosów na granicy polsko – białoruskiej, ten naprawdę wielki jest całkowicie kontrolowany przez rodzinę Aleksandra Łukaszenki i jego służby, które od dawna czerpią z tego ogromne zyski.
Nic więc dziwnego, że Łukaszenka nie chciał rozmawiać z Li Si przy żadnych świadkach. Zamknął się z nim sam na sam w swoim gabinecie – nie wziął ze sobą żadnego ministra, ani nawet tłumacza (zapewne rozmawiali po rosyjsku).
A już na drugi dzień po tej wizycie Łukaszenka wezwał trzech swoich urzędników: szefa władz obwodu brzeskiego – Parchomczyka, premiera Turczynowa i szefa Zarządu ds. Prezydenta – Nazarowa. Rozmowa była zapewne w stylu: “Co wy tam, towarzysze, wozicie? Róbcie to tak, żebym potem nie musiał świecić oczami przed braćmi z Pekinu”.
Zobacz także: Armia otworzyła ogień do własnych plażowiczów! Są ofiary (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!