
Siemczenko. Fot: PrtSc/naskaniva.com
Były dziennikarz telewizji ONT Dmitrij Siemczenko, który w sierpniu 2020 r. zrezygnował z pracy w ramach protestu wobec przemocy aparatu bezpieczeństwa wobec protestujących, a następnie został aresztowany i skazany na trzy lata więzienia, poinformował na Facebooku, że wraz z rodziną wyjechał z Białorusi. Przyjechał do Polski.
Dmitrij Semczenko odsiedział trzyletni wyrok i 12 lipca br. wyszedł z kolonii karnej nr 22 „Wilcze nory” pod Iwacewicami. Jak sam twierdzi, podobnie jak wielu innych więźniów politycznych, nie chciał opuszczać Białorusi po zwolnieniu, ale mimo to został zmuszony do podjęcia takiej decyzji:
„Z Wilczych Nor wyszedłem z wilczym biletem (brzmi to zaskakująco logicznie w XXI wieku). W Białorusi jestem obecnie pozbawiony podstawowych praw. Nie mogę nawet dostać karty SIM, ubezpieczyć się ani otworzyć konta bankowego. Nie wspominając już o możliwości powrotu do branży PR i marketingu, którą zajmowałem się przed aresztowaniem” – pisze Siemczenko.
Obecnie „zaczyna wszystko od zera w Warszawie”, a jeśli chodzi o Białoruś, to „nigdy jej nie opuścimy, ponieważ, jak powiedział nasz klasyk: „Każdy człowiek nosi swoje niebo ze sobą” — napisał.

Dmitrij Semczenko z żoną Julią. Zdjęcie: facebook.com/dandilan
Dmitrij Siemczenko do sierpnia 2020 roku pracował w kanale telewizyjnym ONT, był jednym z apologetów reżimu. Kierował działem politycznym i stał na czele grupy dziennikarzy, ściśle współpracujących z Aleksandrem Łukaszenką i jego administracją, współtworzył propagandową narrację. Jednak po brutalnie rozpędzonych manifestacjach powyborczych z 9-12 sierpnia, sumienie go ruszyło i zdecydował się zakończyć współpracę z telewizją.
„Milczeć to znaczy umrzeć. Kiedy zobaczyłem, jak niszczy się naród białoruski, zdałem sobie sprawę, że nigdy nie będę mógł o tym milczeć. Inaczej będę żywym trupem!” – napisał na swoim Instagramie.
Dmitrij Semczenko został zatrzymany na początku września 2020 roku. Skazany na 15- dniowy areszt w procesie on-line za „udział w nielegalnej akcji”. On sam zeznał w sądzie, że nie brał w niej udziału i był tam tylko jako dziennikarz, ponieważ chciał dowiedzieć się z pierwszych rąk, co czuje społeczeństwo.
Ale reżim nie wybacza zdrady. Po dwóch latach przypomnieli sobie o nim. Został znów zatrzymany wraz z żoną Julią. Jej nałożono grzywnę, a on spędził półtora miesiąca w areszcie na Akrestinie za wykroczenia administracyjne, po czym wszczęto przeciwko niemu postępowanie karne.
ba na podst. nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!