
Anżelika Mielnikowa i Anatolij Kotow. Kolaż Kresy24.pl/instagram.com/p/DB_cueY/NAU
W emigracyjnym środowisku opozycjonistów białoruskich w Polsce narasta niepokój. Po głośnym zniknięciu przewodniczącej Rady Koordynacyjnej na uchodźstwie, Anżeliki Mielnikowej, teraz w tajemniczych okolicznościach zaginął Anatolij Kotow — „nawrócony” dyplomata Łukaszenki.
Zarówno Mielnikowa jak i Kotow to bliscy współpracownicy Pawła Łatuszki, byłego ambasadora RB w Polsce, obecnie w opozycji na uchodźstwie. Przed zniknięciem oni też mieszkali w Polsce.
Podobnie jak w przypadku Anżeliki Mielnikowej, kontakt z Kotowem urwał się zaraz po opuszczeniu terytorium Unii Europejskiej. Najbliższym współpracownikom przekazał, że potrzebuje dnia wolnego ze względu na „polityczną delegację”. Żonie natomiast powiedział, że wyjeżdża służbowo. Według niepotwierdzonych doniesień, celem podróży była Turcja. Miał wrócić do Polski 24 sierpnia, jednak na pokładzie zaplanowanego lotu się nie pojawił – i do dziś nie daje znaku życia.
Białoruska opozycjonistka zaginiona w Polsce oskarżona o potężną defraudację
Według ustaleń Naszej Niwy, od 21 sierpnia jego konto na Telegramie przestało być aktywne — status wskazuje, że był ostatnio online „tydzień temu”.
Zaniepokojeni bliscy zgłosili jego zaginięcie polskim służbom.
Kotow to już druga osoba w ciągu kilku miesięcy, która w tajemniczych okolicznościach znika z kręgu bliskich współpracowników Pawła Łatuszki. W lutym tego roku Anżelika Mielnikowa, przewodnicząca Koordynacyjnej Rady, również związana z Łatuszką, zniknęła bez śladu po serii wyjazdów, najpierw do Londynu, na Sri Lankę i Dubaj. Jeszcze przez kilka dni po wyjeździe pojawiała się na roboczych spotkaniach online, ale potem kontakt się urwał. Do dziś nie wiadomo, co się z nią stało.
Niektórzy działacze opozycji wprost sugerują, że mogła paść ofiarą eliminacji politycznej.
Anatolij Kotow to były średniego szczebla urzędnik administracji białoruskiej i dyplomata. Absolwent rosyjskiego MGIMO, przez lata pracował w strukturach władzy Łukaszenki.
Jak pisze Nasza Niwa, Kotow, podobnie jak Łatuszka, pracował w ambasadzie Białorusi w Warszawie na podrzędnym stanowisku drugiego sekretarza. W wyniku konfliktu dyplomatycznego w 2005 roku pomiędzy Warszawą i Mińskiem z powodu represji jakim poddano Związek Polaków na Białorusi i wydaleniu radcy ambasady RP Marka Bućko, władze polskie w ramach retorsji wydaliły obecnego szefa MSZ Białorusi Maksima Ryżenkowa. Potem doszło jeszcze do kilku fal wydaleń białoruskich dyplomatów z Polski. Podczas drugiej, wydalono z Polski …. Kotowa.
Ryżenkow został mianowany szefem Białoruskiego Narodowego Komitetu Olimpijskiego, a Kotow jego zastępcą.
W 2020 roku, rzekomo nie godząc się z brutalnymi represjami po wyborach, uciekł do Polski i dołączył do środowiska opozycyjnego.
Przez pewien czas uchodził za „prawą rękę” Pawła Łatuszki, był aktywny medialnie, działał w strukturach Narodowego Antykryzysowego Zarządzania. Z czasem jednak miał popaść w konflikt z Łatuszką, krytykował jego kierunek działania i próbował zbudować własną opozycyjną platformę, m.in. z Walerijem Capkałą i Olgą Karacz.
Okoliczności zniknięcia Kotowa wywołują spekulacje. Dla części obserwatorów nie jest wykluczone, że mógł paść ofiarą politycznej zemsty — zarówno ze strony reżimu w Mińsku, jak i potencjalnych rozgrywek wewnątrz białoruskiej diaspory na emigracji.
Nie brak też teorii, że wyjazd był celowy i ma związek z nieujawnioną jeszcze inicjatywą polityczną lub próbą ucieczki przed zagrożeniem.
Fakt, że w przeciągu pół roku zniknęły dwie wysoko postawione osoby ze środowiska emigracyjnej opozycji białoruskiej, niepokoi nie tylko ich bliskich, ale także cały sektor organizacji demokratycznych.
Paweł Łatuszka był w latach 2002-2008 ambasadorem Białorusi w Polsce. Po powrocie do Mińska mianowany na stanowisko ministra kultury, które piastował do 2012 roku. W latach 2012-2013 był ambasadorem we Francji, a od 2013 do 2019 r. ambasadorem w Hiszpanii i Portugalii. Do sierpnia 2020 roku był dyrektorem Narodowego Akademickiego Teatru im. Janki Kupały w Mińsku, ale za poparcie protestów w kraju stracił stanowisko, po czym przyłączył się do nowo tworzonej Rady Koordynacyjnej.
Wcześniej Prokuratura Generalna Białorusi wszczęła postępowanie karne z artykułu „przejęcie władzy” w sprawie powołania Rady Koordynacyjnej.
oprac. ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!