
Białoruski kompleks rakietowy „Polonez”. Zdjęcie Ministerstwa Obrony Białorusi
W cieniu rosnącego napięcia między Wschodem a Zachodem, reżim w Mińsku wykonuje kolejny niebezpieczny krok. Po niedawnej naradzie u Łukaszenki w sprawie przemysłu rakietowego, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Białorusi, Aleksander Wolfowicz, zapowiedział plany uzbrojenia białoruskich systemów rakietowych „Polonez” w głowice jądrowe.
Po raz pierwszy tak otwarcie mówi się o przekształceniu Białorusi w kraj o potencjale nuklearnym. Wyposażenie Polonezów w broń jądrową byłoby dużym krokiem w kierunku uzyskania przez Białoruś statusu nuklearnego, podobnego do statusu Korei Północnej, co – w praktyce zaostrzyłoby wyścig zbrojeń w regionie i sprowokowałoby reakcję państw NATO.
Dziś to nowoczesny kompleks. Zasięg pocisków wynosił 200 km, dziś mamy pociski [o zasięgu] 300 km. To broń o wysokiej precyzji. Oczywiście, każda broń wymaga dostosowań, zmian. Pojawiają się już pytania o wyposażenie tych pocisków w głowice jądrowe. I o to, jak zintegrować technologie „Oresznika”, być może w ramach wspólnych pocisków” – powiedział Sekretarz Rady Bezpieczeństwa.
System „Polonez-M” to nowoczesny białoruski kompleks rakietowy krótkiego zasięgu, rozwijany od 2016 roku przez państwowy przemysł zbrojeniowy. Oferuje zdolność rażenia celów w promieniu 300 km z niezwykłą precyzją. System może odpalić osiem rakiet w mniej niż minutę i niezależnie naprowadzać każdą z nich na inny cel.
Obecnie „Polonezy” są wyposażone w konwencjonalne głowice, ale jak powiedział Wolfowicz:
„Rozważane są już kwestie uzbrojenia tych rakiet w głowice jądrowe”.
Dodał też, że Białoruś musi „nadążać za rozwojem technologii rakietowych w krajach NATO”, gdzie – jego zdaniem – opracowywane są systemy o zasięgu 600 km i więcej.
To klasyczny argument Kremla i jego satelitów: Zachód rzekomo zagraża, więc „musimy się bronić”.
Dotąd Moskwa zapewniała, że taktyczna broń jądrowa rozmieszczona na terytorium Białorusi pozostaje pod wyłączną kontrolą rosyjską. Tymczasem słowa Wolfowicza i wcześniejsze wypowiedzi Łukaszenki sugerują coś zupełnie innego:
– że Mińsk chciałby mieć realny wpływ na użycie tej broni.
Uzbrojenie „Polonezów” w głowice nuklearne de facto uczyniłoby z Białorusi kraj de facto posiadający własny arsenał jądrowy – choćby częściowo zależny od Moskwy. To przekształciłoby Łukaszenkę w regionalnego gracza atomowego, podobnie jak Kim Dzong Un, który szantażuje świat rakietami balistycznymi.
ba
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!