
Aleksander Łukaszenka ściska dłoń Johna Cole’a podczas wizyty Keitha Kellogga w Mińsku, 21 czerwca 2025 r. Zdjęcie: Biuro Prasowe Aleksandra Łukaszenki
Były toasty za Donalda Trumpa, dobra zabawa i dyplomacja przy kieliszku. Amerykański wysłannik do Mińska John Cole opowiedział dziennikowi Politico, jak rozmawiał z Łukaszenką przy wódce – dzień później wypuszczono 14 więźniów politycznych.
21 czerwca 2025 zastępca specjalnego wysłannika USA John Cole poleciał na prośbę Trumpa na Białoruś, gdzie odbył nieformalne, ale ważne spotkanie z Aleksandrem Łukaszenką. Panowie spotkali się w Pałacu prezydenckim na wspólnym lunchu, który – jak relacjonuje – przerodził się w degustację wódki i toasty – w tym na cześć samego Trumpa.
Cole przyznał szczerze: wypił dwie szklanki, ale odmówił trzeciej. Powiedział, że tłumaczono mu, iż ma „oczarować” Łukaszenkę – i rzeczywiście udało mu się przyciągnąć uwagę dyktatora.
„[Łukaszenka] zaczął mówić o Departamencie Stanu, a ja powiedziałem: «Tak, oni chcą tylko ble ble ble», i to mu się spodobało”.
Cole’owi Łukaszenka wydawał się inteligentny i bystry. Amerykanin uważa, że „naprawdę zależy mu na poprawie relacji ze Stanami Zjednoczonymi”. Uważa również, że Łukaszenka chce odegrać swoją rolę w negocjacjach dotyczących wojny na Ukrainie.
Tego samego wieczoru lub następnego dnia reżim uwolnił 14 więźniów politycznych, w tym trzech Polaków. Jednak Andrzeja Poczobuta wśród nich nie było.
Politico podkreśla, że ujawnienie takich kulis – toastów, picia wódki z dyktatorem, nieformalnego przełamania lodów – to niecodzienna forma dyplomacji. Zwykle ten rodzaj kontaktów pozostaje tajny, ale tym razem szczegóły zostały publicznie opisane, co nadaje sprawie wyjątkową wagę.
„Zwykle takie incydenty pozostają za kulisami, dopóki trwają negocjacje – aby nie zaszkodzić ich postępom. Teraz, po ultimatum Trumpa, zostały upublicznione” — zauważa politolog Alexander Fridman na swoim kanale w Telegramie.
ba za Politico.eu
1 komentarz
Jagoda
21 lipca 2025 o 20:41Trzy wódki to ja do śniadania piję, a dopiero potem idę na poważnie …