
“Panorama Racławicka”, fragment obrazu
Z „Panoramą Racławicką” wiąże się w tym roku kilka rocznic. 28 kwietnia minęło sto lat od śmierci współautora obrazu Jana Styki. 5 czerwca upłynęło 131 lat od pierwszej publicznej prezentacji tego monumentalnego płótna podczas otwarcia Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie, 14 czerwca zaś 40 lat od chwili udostępnienia go zwiedzającym we Wrocławiu.
Głównym inicjatorem powstania dzieła był Jan Styka, który chciał upamiętnić 100. rocznicę insurekcji kościuszkowskiej i zwycięskiej bitwy pod Racławicami (4 kwietnia 1794). Pomysł lwowskiego malarza zachwycił władze miejskie i w efekcie otrzymał on zamówienie na „Panoramę Racławicką”, która miała się stać główną atrakcją Wystawy Krajowej. Jednocześnie Rada Miasta Lwowa zleciła znanemu architektowi Ludwikowi Baldwin-Ramułtowi zbudowanie w parku Stryjskim specjalnej rotundy o średnicy 38 m, w której monumentalne malowidło mogłoby być eksponowane.
Architekt z Tarnowa
Warto w kilku zdaniach wspomnieć o tym zdolnym architekcie. Urodzony w Tarnowie Ludwik Baldwin-Ramułt uczęszczał do tamtejszego gimnazjum, a następnie uczył się w Akademii Wojskowej. Po odbyciu służby w stopniu porucznika w 40 pułku piechoty podjął studia na Wydziale Architektury Szkoły Politechnicznej we Lwowie, które ukończył z wyróżnieniem. Został asystentem profesora w Szkole Inżynierskiej i jednocześnie pracował w Wydziale Budownictwa przy lwowskiej radzie miasta. Założył też własne biuro architektoniczne. Ciągnęło go także do aktywności społecznej: został radnym miasta Lwowa, zaangażował się w prace Związku Architektów i koła literacko-artystycznego. Wybrano go na członka Rady Państwa w Wiedniu. Po powrocie z Austrii kupił majątek w bieszczadzkim Dwerniku, a w roku 1902 za zasługi otrzymał honorowe obywatelstwo Ustrzyk Dolnych.
W czasie Wielkiej Wojny przeniósł się do austriackiego Grazu, gdzie prowadził ośrodek dla polskich uchodźców. Gdy wybuchła wojna polsko-ukraińska (1918-1919), został zastępcą komendanta miasta Lwowa. Zmarł w roku 1929, spoczął na Cmentarzu Łyczakowskim.
Wśród wielu jego projektów architektonicznych wyróżnia się rotunda zbudowana w rekordowym czasie specjalnie do ekspozycji „Panoramy Racławickiej”. Żelazną konstrukcję wykonano w Wiedniu i przewieziono w elementach do Lwowa.

„Panorama Racławicka”, fragment malowidła
Drobiazgowe przygotowania
Styka zaprosił do współpracy wielu znanych malarzy, przede wszystkim świetnego batalistę Wojciecha Kossaka oraz Ludwika Bollera, Tadeusza Popiela, Zygmunta Rozwadowskiego, Teodora Axentowicza, Włodzimierza Tetmajera, Wincentego Wodzinowskiego i Michała Sozańskiego. Każdy z nich miał określone zadania. Zanim jednak zamówiono płótno i materiały malarskie, prawie dwa lata trwała kwerenda i zbieranie materiałów historycznych oraz rycin związanych z samą batalią oraz wizerunkami jej bohaterów.
Artyści dokonali drobiazgowego przeglądu zbiorów muzealnych i prywatnych, skupiając się na umundurowaniu i uzbrojeniu wojsk polskich i rosyjskich. W wiedeńskim Ministerstwie Wojny udostępniono im XVIII-wieczny plan bitwy.
Miesiąc przed rozpoczęciem prac Styka, Kossak i Boller pojechali do Racławic. Szkicowali topografię terenu, na którym rozegrała się bitwa. Szkice posłużyły do powstania tzw. Małej Panoramy Racławickiej, kompozycji składającej się z czterech obrazów, które były punktem wyjścia w malowaniu ostatecznego dzieła, pozwalając na zaplanowanie kompozycji, perspektywy, rozmieszczenia postaci i scen.
Doradztwo i konsultacje nad zebranymi materiałami i szkicami powierzono znanemu historykowi Tadeuszowi Korzonowi i historykowi wojskowości Konstantemu Górskiemu. Ci dwaj eksperci oceniali wiarygodność zarówno scen batalistycznych, jak i detali takich jak sztandary wojsk, uzbrojenie czy nawet guziki od mundurów namalowanych postaci.
Tytaniczna praca
Ogromny obraz przedstawia zaledwie jeden z epizodów insurekcji kościuszkowskiej, nazwany bitwą pod Racławicami. Do przedstawienia zwycięskiej batalii wojsk polskich nad armią rosyjską użyto płótna żaglowego sprowadzonego z Belgii w 14 kawałkach o długości 15 m. Całość zszyto w pas o wymiarach 120 m na 15 m. Część zamalowana ma długość 114 m. Płótno rozpięto na stalowym stelażu zamówionym w firmie Gridla w Wiedniu. Do zagruntowania płótna i namalowania wszystkich scen zużyto ponad 1000 kg farb.

Kossak gotuje zupę dla twórców obrazu
Fot. Wikipedia – domena publiczna
Po dziewięciu miesiącach intensywnych prac zespołu malarskiego, od sierpnia 1893 roku do maja 1894 roku, Jan Styka, inicjator i główny koordynator przedsięwzięcia, stwierdził w jednym z wywiadów prasowych: „Kiedy powziąłem myśl wykonania tego dzieła, nie szło mi jedynie o uświetnienie tryumfu oręża polskiego, bo zwycięstwa większe miała Polska w dziejach swoich, ale chodziło mi o to tylko, by wykazać, że tutaj przed stu laty złączyły się wszystkie stany dla obrony Ojczyzny, ale zależało mi na uświetnieniu imienia najwznioślejszego bohatera wolności, Kościuszki. Kościuszko tak ukochał tę ziemię, o której wolność walczył, że garść jej nosił na sercu aż do zgonu”.
Motor nowoczesności
„Panorama Racławicka” okazała się największą atrakcją Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie otwartej 5 czerwca 1894 roku. Sama wystawa zaś – najszerszą prezentacją osiągnięć gospodarczych i kulturalnych Galicji, sztuki i sportu.
W opracowaniu Zdzisława J. Zielińskiego „Lwów stolicą” znajdujemy opis dwuletnich przygotowań ekspozycji. Na terenie o powierzchni 46 ha zbudowano 129 obiektów, m.in.: pałac sztuki, salę koncertową, stadion, cieplarnie, restauracje i pawilony, w których zaprezentowano dokonania 34 branż. Stojący na czele komitetu wykonawczego książę Jan Sapieha, prezes Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarskiego, zadbał o to, by wystawa miała szczególną wymowę patriotyczną.

Kolej linowa była jedną z atrakcji Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie
Fot. Wikipedia – domena publiczna
Wystawa Krajowa stała się pretekstem do wprowadzenia w mieście niezwykle nowoczesnych rozwiązań technicznych. W opracowaniu Zielińskiego odnotowano fakt zakupu przez Lwów pierwszego tramwaju elektrycznego, wyprzedzając pod tym względem takie metropolie jak Paryż czy Londyn. Specjalnie na potrzeby linii tramwajowej zbudowano elektrownię, która dała początek rozwoju oświetlenia elektrycznego i rozbudowy sieci telefonicznej w mieście. Tak więc „Panorama Racławicka” odniosła sukces nie tylko jako wielkie dzieło sztuki, ale też pchnęła Lwów ku nowoczesności.
Pod okupacją sowiecką
Odzyskanie niepodległości przez Polskę w roku 1918 rozpoczęło złoty wiek dla losów „Panoramy Racławickiej” nieprzerwanie eksponowanej w rotundzie w parku Stryjskim. Sielanka nie trwała jednak długo. Nadszedł tragiczny rok 1939, kiedy z zachodu zaatakowali Polskę Niemcy, z południa Słowacy, a ze wschodu Sowieci. Lwów znalazł się pod okupacją sowiecką. Prześladowania, zabójstwa i grabieże były na porządku dziennym. Kradziono co popadło, również dzieła sztuki. Jeszcze we wrześniu 1939 roku komuniści na rozkaz Stalina rozpoczęli „zabezpieczanie” prywatnych i muzealnych zbiorów.
Cudem ocalała „Panorama Racławicka”, zbyt duża, aby ją zdemontować i zabrać, w roku 1940 stała się filią Galerii Lwowskiej. Jako jedyny obiekt muzealny została udostępniona zwiedzającym w czasie okupacji sowieckiej.
2 lipca 1941 roku na rozkaz Nikity Chruszczowa, pierwszego sekretarza KC KP Ukrainy, wszystkie galerie Lwowa zamknięto i przygotowywano do ewakuacji w głąb ZSRS przed zbliżającą się, do tej pory sojuszniczą, armią niemiecką. I znów dzieło Styki i Kossaka uratowały jego rozmiary. Nie było takiego środka transportu, którym można było je przewieźć, nie narażając na zniszczenie.
23 czerwca 1942 roku Lwów otrzymał urzędowe pismo, w którym władze informowały, że jedynym muzeum udostępnionym do zwiedzania jest „Panorama Racławicka”. Wyznaczono też limit zwiedzających. W ciągu miesiąca nie mogło jej zobaczyć więcej niż 5 tys. zwiedzających.
Uratowana przez Stalina
9 kwietnia 1944 roku podczas sowieckiego nalotu na Lwów na pawilon „Panoramy Racławickiej” w parku Stryjskim spadła ćwierćtonowa bomba zapalająca. Opatrzność czuwała jednak nad tym skarbem narodowym, gdyż pocisk okazał się niewypałem. Szkód narobiły jednak cztery mniejsze bomby lotnicze, uszkadzając dach rotundy i powodując, że obraz oberwał się na szerokość 50 m.
W obawie przed kolejnymi nalotami Sowietów malowidło zakonserwowano, nawinięto na specjalny walec, umieszczono w drewnianej skrzyni i obłożono trutką na myszy. 16 czerwca skrzynię przetransportowano i ukryto w klasztorze bernardynów we Lwowie (dzisiejsza cerkiew św. Andrzeja).
Po wojnie Chruszczow proponował, by obraz pociąć na kawałki, Stalin jednak ze względów propagandowych, chcąc pokazać ludzką twarz komunizmu, nakazał przekazać go Polsce w jej powojennych okrojonych granicach jako dar „narodu ukraińskiego”.
Nowe życie narodowego skarbu
W roku 1946 „Panorama Racławicka” została przewieziona do Wrocławia. Nad dziełem zapadło jednak kłopotliwe milczenie. Władze peerelowskie nie odważyły się pokazać obrazu, który ilustrował zwycięstwo wojsk polskich nad rosyjskimi, nawet jeśli chodziło o znienawidzoną przez komunistów armię carską.

„Panorama Racławicka”, fragment malowidła
Ostatecznie staraniem grupy patriotów rozpoczęto we Wrocławiu w roku 1961 budowę nowej rotundy z przeznaczeniem na ekspozycję dzieła Styki i Kossaka. Powstawała według projektu Ewy i Marka Dziekońskich. Budowa napotykała jednak ciągłe przeszkody. Tak było aż do roku 1980, w którym ogólnopolskie strajki zapoczątkowały tzw. festiwal „Solidarności”. Ostatecznie budynek ukończono w roku 1985. 14 czerwca tego samego roku „Panoramę Racławicką” po raz pierwszy udostępniono zwiedzającym.
Podobnie jak w lwowskiej rotundzie proscenium obrazu stanowi sztafaż wykonany z ziemi, roślinności i innych elementów, który koreluje z pejzażem na malowidle. Tak ukształtowane przedpole o powierzchni ok. 1000 mkw. powoduje, że oglądający nie tylko nie mogą odróżnić, gdzie się kończy obraz a zaczyna sztafaż, ale mają też wrażenie przebywania w środku realistycznego pola bitwy. Wielopunktowe oświetlenie potęguje to uczucie, przenosząc widza w świat zwycięskiej batalii.
Iluzja jest tak sugestywna, że bez względu na wiek widza panorama wciąga, wywołuje zachwyt i budzi ciekawość kolejnych scen rozgrywających się na racławickich polach. Nie bez znaczenia jest poczucie osobistego uczestnictwa w wydarzeniach przedstawionych na obrazie.
Wizyta we wrocławskiej rotundzie to świetna i niezapomniana lekcja historii, nie tylko tej związanej z Tadeuszem Kościuszką, ale również późniejszych dziejów Polski i jej dawnych Kresów Wschodnich.
Tekst i fot. ATK
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!