
Oleg Iwaszczenko, szef Służby Wywiadu Zagranicznego Ukrainy. Fot: Ukrinform.ua
Czy zgodnie z zapowiedziami Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki, Białoruś otrzymała broń jądrową od Federacji Rosyjskiej?
Szef Służby Wywiadu Zagranicznego Ukrainy (SWZ) Oleg Iwaszczenko twierdzi, że na razie na Białorusi nie ma głowic. Według niego są tam tylko systemy nośne, to znaczy samoloty i kompleksy operacyjno-taktyczne Iskander. Jednak same głowice nie trafiły jeszcze na Białoruś.
„Na Białorusi nie ma broni jądrowej. To fakt” – podkreślił Iwaszczenko w wywiadzie dla Ukrinform. Potwierdził jednak, że Białoruś wyposaża magazyny i aktywnie przygotowuje się do możliwości rozmieszczenia broni jądrowej.
Łukaszenka mówi, że do końca roku będą mieli rakiety Oresznik, ale wygląda to na myślenie życzeniowe. Na dzień dzisiejszy – nic takiego nie ma i jest mało prawdopodobne, że się pojawi. Łukaszenka może tylko pomarzyć – dodał szef wywiadu.
Pytany o ewentualne zaangażowanie białoruskiej armii w wojnę, Iwaszczenko powiedział, że obecnie Łukaszenka skoncentrował na granicy ok. 2 tys. żołnierzy, aby odwrócić uwagę Sił Zbrojnych Ukrainy.
Co więcej, sami żołnierze Łukaszenki nie są moralnie gotowi do wojny.
Wielu dowódców armii białoruskiej kształciło się w Federacji Rosyjskiej i na początku 2022 r. wywierali presję na Łukaszenkę, aby przystąpił do wojny po stronie Federacji Rosyjskiej. Jednak ani wtedy, ani dziś ani sam białoruski dyktator, ani ludność nie chcą walczyć,
— cytuje słowa oficera portal Dialog i przypomina, że po 2022 r. Łukaszenka został zmuszony do przekazania Putinowi sprzętu wojskowego i amunicji.
Szef SWZ odpowiedział też na pytanie, czy są przesłanki, by sądzić, że planowane jesienią tego roku ćwiczenia wojskowe na Białorusi z udziałem Rosji przerodzą się w nową ofensywę z północy, i że Rosja pod przykrywką tych ćwiczeń wojskowych może zaatakować korytarz suwalski, kraje bałtyckie lub Polskę;
Zgodnie z planem ćwiczeń zostanie rozegrany operacyjny epizod konfrontacji dwóch koalicji państw. Jednym z nich przewodzi Rosja, drugim Zachód. Wiadomo, o kim mówimy. To kraje, które obecnie wspierają Ukrainę. Nasi europejscy partnerzy — powiedział. — To nie są fantazje, ale część ich strategicznych scenariuszy.
„Zawsze biorą pod uwagę możliwość, że Kaliningrad jest zagrożony, że NATO może przejąć kontrolę nad regionem lub, że na Białorusi może dojść do jakiejś „kolorowej rewolucji”. I wtedy „na ratunek” przychodzi Rosja – wysyła wojska. Taki scenariusz. W tym celu przygotowano 1. Armię Pancerną i 20. Armię Połączonych Rodzajów Armii. Zgodnie z planem wojska te przemieszczają się korytarzem suwalskim w stronę Kaliningradu. Oczywiście, w tej sytuacji istnieje bezpośrednie zagrożenie dla krajów bałtyckich”.
ba na podst. ukrinform.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!