
Collage z fot. President.gov.ua / yeniakit
Zaskakujące oświadczenie władz w Ankarze może zapowiadać zasadniczą zmianę sytuacji bezpieczeństwa w Europie.
Popieramy przyjęcie Ukrainy do NATO. To jest nasze oficjalne stanowisko – oświadczył minister spraw zagranicznych Turcji – Hakan Fidan, wkrótce po tym jak Donald Trump wykluczył taką możliwość. Zdaniem Fidana, administracja Bidena również nie chciała Ukrainy w NATO, więc faktycznie niewiele się pod tym względem w Waszyngtonie zmieniło.
Z kolei Recep Erdogan ogłosił, że obecnie „tylko Turcja może uratować Unię Europejską od problemów spowodowanych wojną na Ukrainie”. „Ankara mogłaby wzmocnić obronę Europy, a przy okazji rozwiązać problem starzenia się jej narodów. Ale tylko pod warunkiem, że zostanie przyjęta do Unii Europejskiej” – zastrzegł turecki prezydent.
„W świetle obecnej polityki Trumpa, przebudowa europejskiego systemu bezpieczeństwa jest już raczej nieuchronna. Europa zaczęła w końcu poważnie traktować własną obronę, a przyszły niemiecki kanclerz Friedrich Merz ogłosił „przeformatowanie NATO” wkrótce po tym jak jego chadecy zwyciężyli w niedawnych wyborach” – pisze publicysta Maksim Sawaniewski.
Za zmianą dotychczasowej polityki UE wobec Turcji przemawia kilka czynników. Ma ona największą po amerykańskiej i jedną z najmocniejszych armii w NATO, w dodatku z realnym doświadczeniem bojowym.
Ponadto jej wpływy polityczne w regionie są coraz silniejsze, po tym jak dzięki jej wsparciu Azerbejdżan odbił Karabach, a rebelianci syryjscy obalili Asada. Byłby to największy ludnościowo kraj Unii Europejskiej, na który przypadałoby 5 proc. unijnego PKB i faktycznie z bardzo młodym społeczeństwem.
Ankara nie ukrywa swoich ambicji mocarstwa regionalnego, ale dotychczas drzwi do Unii Europejskiej były dla niej zamknięte, głównie z powodu niechętnego stanowiska Niemiec. Teraz – kiedy Trump próbuje „czołgać” całą Europę i Ukrainę – Erdogan idealnie wykorzystał moment, by o sobie przypomnieć – ocenia ekspert.
Nieprzypadkowo też 10 dni temu w Ankarze gościł Wołodymyr Zełenski. Jego rozmowy z Erdoganem wywołały wyraźną złość Kremla, tym bardziej, że Ankara nie uznaje przecież aneksji Krymu i od dawna zacieśnia współpracę zbrojeniową z Ukrainą.
Czy UE będzie skłonna zaakceptować przyjęcie Turcji? Dotychczas kierowała się głównie argumentami o łamaniu praw człowieka w tym kraju i niedemokratycznej formie rządów. Ale w sytuacji zagrożenia takie kwestie schodzą na drugi plan, a dla ludzi najważniejsza staje się potrzeba fizycznego bezpieczeństwa.
Wszystko jest więc możliwe. Ale jedno jest pewne: z Turcją to już nie będzie taka sama Unia Europejska, jak wcześniej – podsumowuje publicysta.
Zobacz także: Świetne wieści z frontu na Ukrainie! Byle Trump nie pchał kija w szprychy…
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!