
Fot: dpsu.gov.ua (Straż Graniczna Ukrainy)
Przeprowadzenie demokratycznych wyborów prezydenckich w kraju ogarniętym wojną, nawet przy zawieszeniu broni będzie niemal niemożliwe, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt masowej emigracji wyborców za granicę.
Ale niespodziewanie pojawił się potężny lobbysta, który forsuje pomysł szybkiej kampanii wyborczej – nowa amerykańska administracja Donalda Trumpa.
Wyraźnie widać, że administracja Zełenskiego po cichu się do wyborów przygotowuje. Pierwszym krokiem jest atak na opozycję.
12 lutego Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy podjęła w obecności prezydenta Zełenskiego decyzję o objęciu sankcjami piątego prezydenta Ukrainy, a obecnie lidera partii Europejska Solidarność i deputowanego Rady Najwyższej Petro Poroszenkę.
Sankcjami objęty został również Ihor Kołomojski, Wiktor Medwedczuk, Giennadij Bogolubow i Konstantina Żewaga. Są one bezterminowe i przewidują m.in. pozbawienie oligarchów nagród państwowych, zablokowanie ich aktywów, wstrzymanie operacji handlowych, tranzytu i lotów, a także zakaz udziału w prywatyzacji.
Według Zełenskiego sankcje są wymierzone w tych, którzy „podważyli bezpieczeństwo narodowe Ukrainy i pomogli Rosji”.
W swoim wieczornym przemówieniu głowa państwa podkreślił, że „miliardy, które zarobiono na faktycznej sprzedaży Ukrainy, ukraińskich interesów i ukraińskiego bezpieczeństwa, muszą zostać zablokowane i muszą służyć ochronie Ukrainy i Ukraińców”.
Mimo że oficjalne uzasadnienie Służby Bezpieczeństwa kraju brzmiało: zdrada stanu popełniona dekadę temu, jednostronne sankcje nałożone na byłego prezydenta postrzegane są raczej jako decyzja polityczna niż decyzja dotycząca bezpieczeństwa.
Eksperci twierdzą, że na Ukrainie rozpoczął się nieformalny sezon wyborczy, co jest konsekwencją rosnącej aktywności politycznej w kraju i presji ze strony Stanów Zjednoczonych na przeprowadzenie wyborów w Kijowie do końca roku.
W odpowiedzi były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zarzucił swojemu następcy „podkopywanie jedności narodowej”. Według niego to Zełenski był osobiście „zleceniodawcą, wykonawcą i jednocześnie sygnatariuszem” tej decyzji.
W czwartek 13 lutego posłowie partii Europejska Solidarność zablokowali prace parlamentu, domagając się od Stefanczuka odpowiedzi, czy jako członek Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony głosował za nałożeniem sankcji na Poroszenkę.
ba na podst. lb.ua/pravda.com.ua/kyivindependent.com
1 komentarz
LT
14 lutego 2025 o 18:08Prosze zwrocic na jedno uwage
Ukranscy prezydenci odchodza w nieslawie.
35 lat samostijnosti i jakos zaden nie przeszedl do historii jako bohater.
Osobiscie szanuje prezydenta Zelenskiego,albowiem to nie jego wina w jakiej sytuacji znalazl sie jego kraj.
Inni na jego miejscu uciekli by i zostawili narod na laske i nielaske wroga.
On sie nie zalamal i chwala mu za to!