
Fot: screen BELTA / RBC.ru
A to niespodzianka! W tragi-farsie pod nazwą „wybory prezydenta Aleksandra Łukaszenki” kolejny raz wybrany został prezydent Aleksander Łukaszenka.
Białorusini zagłosowali głównie nogami, to znaczy po prostu w większości nie poszli na wybory. Komisje świeciły totalnymi pustkami. Władze ogłosiły, że Łukaszenka zdobył 86,82 proc. głosów, a jego główny „rywal” – stalinista Siergiej Syrankow, który przez całą kampanię wzywał, by głosować na Łukaszenkę, dostał w nagrodę 3,21 proc. głosów.
Gwoli sprawiedliwości warto odnotować, że reżim wystawił też do wyborów własną „kandydatkę opozycji” Annę Konopacką. Miała ona bardzo trudne zadanie, gdyż musiała tak krytykować dyktatora, żeby go, broń Boże, nie skrytykować, a bardziej pochwalić i najlepiej, żeby nikt jej słyszał.
„Poparło” ją 1,86 proc., czego nie omieszkał odnotować sam Łukaszenka, który ocenił, że takie właśnie jest poparcie dla opozycji na Białorusi.
Zobacz także: Łukaszenka każe im tam latać, żeby ich strącili! Powód do wojny?
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!