Liderka białoruskiej opozycji Swietłana Tichanowska przekonuje, że nadchodzących tzw. wyborów prezydenckich na Białorusi nie można nazwać wyborami i wezwała Zachód, aby ich nie uznawał.
W kraju, w którym zniszczono wszystkie media, zlikwidowano wszystkie partie, a przywódcy polityczni siedzą w więzieniach lub wyjechali za granicę, nie da się przeprowadzić uczciwych wyborów,
– powiedziała podczas spotkania z marszałkiem Sejmu Litwy Sauliusem Skvernelisem – podaje portal Delfi .
Według Tichanowskiej to, co wydarzy się na Białorusi pod koniec stycznia, „nie ma nic wspólnego z wyborami”.
Stojąca na czele emigracyjnej opozycji Tichanowska uważa, że podczas symulowanego głosowania wszystko wydarzy się „fałszywie, szybko, pozornie” i stanie się „rytuałem Łukaszenki”.
Oczywiście wzywamy naszych demokratycznych partnerów, aby nie uznawali tych tak zwanych wyborów, Białorusinom nie trzeba niczego wyjaśniać, bo po tym rytuale Łukaszenka nie będzie prawomocny w oczach narodu – dodała.
Tzw. „wybory prezydenckie”, w których Aleksander Łukaszenka odniesie dla siebie kolejne zwycięstwo odbędą się na Białorusi 26 stycznia 2025 r.
Jak wiadomo, po sfałszowanych wyborach w sierpniu 2020 roku Łukaszenka ostro stłumił protesty tysięcy Białorusinów. Od tego czasu w kraju nie ma realnej opozycji, ani mediów, a przeciwnicy reżimu albo przebywają w więzieniach, albo przebywają na wygnaniu – podobnie jak opozycja kierowana przez Tichanowską.
ba za delfi.lt
1 komentarz
LT
8 stycznia 2025 o 10:59Kazdy cywilizowany ,europejski narod wybral w odpowiednim momencie wolnosc I zycie godne czlowieka cywilizowanego
Nie oszukujmy sie’miliony Bialorisinow woli kartoflany kolchoz,bo tylko tam potrafia zyc I pracowac.
Ich ogien wolnosci byl jak plonaca sloma
Palil sie wysoko o potem zgasl