W największych rosyjskich miastach rozpoczęło się masowe polowanie na poborowych.
Jesienny pobór do armii rosyjskiej przebiega w tym roku bezwzględnie i brutalnie. Obławy na mężczyzn w wieku poborowym odbywają się na ulicach, w metrze, na uczelniach, w sklepach, internatach, blokach mieszkalnych, a nawet w hotelach.
O ile dotychczas na wojnę na Ukrainie wysyłano przymusowo w ramach mobilizacji i poboru głównie mieszkańców prowincji, a z dużych miast jechali najczęściej kontraktowi ochotnicy, o tyle obecnie największe obławy odbywają się właśnie w Moskwie, Petersburgu i innych dużych ośrodkach.
Schwytani zawożeni są do komisji wojskowych, często siłą i w kajdankach. „Zgarniają wszystkich, jak leci. Stan zdrowia nie ma znaczenia, biorą nawet ludzi przed 40-tką” – mówią przerażone rodziny.
Często aby schwytać poborowego funkcjonariusze stosują podstęp: fałszywie informują jego rodzinę, że jest ścigany listem gończym za jakieś przestępstwo, aby ze strachu zdradziła miejsce jego pobytu lub żeby sam się zgłosił, by wyjaśnić sprawę. To działanie bezprawne, ale zaskarżanie go do sądu i tak nic nie da – pisze niezależny portal Okno.
Media społecznościowe pełne są relacji o masowych zatrzymaniach. „Mojego męża zabrali na stacji metra. Zrobili tam straszną obławę, zgarnęli ze 250-ciu mężczyzn, także ludzi z wagonów. Zawieźli ich najpierw do więzienia MSW, a stamtąd do komisji wojskowej. Wyszło stamtąd tylko 4-ch, resztę zabrali do wojska” – mówi mieszkanka Moskwy.
„Na mojego 24-letniego syna czekali na klatce schodowej. Zabrali telefon i zawieźli do komisji wojskowej. On ma zdiagnozowaną astmę, ale wojskowy felczer uznał, że jest zdolny do służby. Dali mu kategorię B i wysłali do wojsk granicznych” – relacjonuje inna kobieta.
Rosyjskie służby często identyfikują też poborowych na podstawie nagrań z ulicznego monitoringu i dają sygnał zamaskowanym patrolom OMON-u, które krążą po ulicach i wyłapują ludzi. Zatrzymanym zabierają telefony i dokumenty tożsamości i nie pozwalają skontaktować się z adwokatem.
W jednym ze sklepów w Petersburgu zgarnięto z kasy kasjera, na oczach zdumionej kolejki. Na uczelniach zgarniani są studenci, nawet jeśli mają formalną decyzję o odroczeniu służby.
Portal opisuje przypadek mieszkańca Moskwy, Aleksandra B., któremu adwokat doradził, by mimo wezwania nie stawiał się w komisji wojskowej, zanim sąd nie rozpatrzy złożonego przez niego odwołania. W przeciwnym razie zostanie zabrany do wojska mimo, że ma zdiagnozowaną hipertonię, otyłość II stopnia i niedowidzi.
O ile zatrzymywani Rosjanie próbują wszelkimi sposobami walczyć z wcieleniem do wojska, przedstawiając różne zaświadczenia, czy kopie decyzji sądów zwalniające od służby, o tyle z prawami Tadżyków, Uzbeków, czy Kirgizów, którzy nabyli rosyjskie obywatelstwo nikt się nie liczy. Po schwytaniu na ulicy lub w miejscu pracy trafiają do wojska niemal automatycznie – pisze portal.
Wcześniej Władimir Putin obiecywał, że żołnierze służby zasadniczej nie będą wysyłani na Ukrainę. Ale byli i są tam wysyłani mimo tych obietnic. Tym bardziej do obwodu kurskiego, czy biełgorodzkiego, które nie są przecież częścią Ukrainy, czy też do obwodu donieckiego, ługańskiego lub na Krym, które w świetle prawa rosyjskiego są częścią Rosji.
W sytuacji obecnych masowych łapanek i inwigilacji w dużych miastach, jedynym sposobem uniknięcia wysłania na wojnę i śmierci w „mięsnych szturmach” staje się więc zaszycie się na jakimś głębokim odludziu lub wręcz w lesie, ale przecież nie każdy ma takie możliwości i jest w stanie temu podołać.
Zobacz także: Dłonie Putina przez 8 minut ani drgnęły! A potem nagle… (WIDEO).
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!