Kradzione nie tuczy? Buriackie wojsko jest innego zdania.
W sieci pojawiło się nagranie, na którym buriacki żołnierz dźwiga wielką owcę zrabowaną w jednym z ukraińskich gospodarstw na okupowanym lewym brzegu Dniepru. Widać, że jest bardzo zadowolony. Z owcą na plecach człowiek przynajmniej wie o co walczy.
Miejscowa ludność przyznaje, że o ile inni „wyzwoliciele spod sztandaru ruskiego miru” polują zwykle na bardziej cenne łupy, Buriaci zadowalają się grabieżą czegokolwiek, co wpadnie im w ręce. Wiadomo – jaki pasterz, taka owczarnia.
Zobacz także: „Idą jak stada zombie, broń się od tego rozgrzewa!”
KAS
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!