W nocy eksplodował następny zbiornik.
W porcie Teodozja piąty dzień płonie największa rosyjska baza naftowa na okupowanym Krymie, trafiona przez ukraińskie drony 7 października. Na nagraniach widać, że pożar jest coraz większy, płomień dochodzi do setek metrów wysokości. W czwartek eksplodował kolejny rezerwuar z paliwem.
Okupacyjne władze potwierdzają, że doszło do nowego „wyrzucenia płonących materiałów na jednym z terminali”. Zapewniają jednak, że „sytuacja została opanowana i jest pod kontrolą”. Czy rzeczywiście?
Tymczasem kanał Krymski Wiatr donosi, że po tym ostatnim wybuchu rosyjska policja, która wcześniej otaczała strefę zniszczenia i prowadziła tam ewakuację dużej części 75-tysięcznego miasta, po prostu uciekła w panice, pozostawiając sytuację na pastwę losu.
Eksperci oceniają, że takiego pożaru nie da się ugasić, zanim wszystko samo się nie wypali. Kolejnych zbiorników, które mogą jeszcze eksplodować jest co najmniej kilkanaście. Czytaj więcej o szczegółach i skutkach tego ukraińskiego ataku, który bardzo poważnie utrudni dostawy paliwa dla wojsk rosyjskich na Krymie: Czarny dym na Krymem! Ludzie uciekają (WIDEO).
KAS
2 komentarzy
Jacek
12 października 2024 o 20:10Ciekaw jestem, ile to CO2 zostało wyemitowane do atmosfery i czy Komisja Europejska nie zakaże nam, w ramach zadośćuczynienia dla klimatu używania prywatnych samochodów? Tak na 5 lat na przykład, żeby napewno zrównoważyć te wybuchy.
Jacek
12 października 2024 o 20:15Ciekaw jestem, ile CO2 zostało wyemitowane do atmosfery przez te wybuchy i czy Komisja Europejska nie zakaże nam, w ramach zadośćuczynienia dla klimatu, używania prywatnych samochodów? Tak na 5 lat na przykład, żeby zrównoważyć emisje.