Bez generałów wojnę można od biedy prowadzić. Bez sierżantów i poruczników – niemożliwe.
Armia ukraińska zlikwidowała kolejną dużą grupę rosyjskich oficerów i podoficerów. Wojskowy bloger Anatolij Sztefan („Stirlitz”) opublikował zdjęcia i podał personalia części z nich.
Wśród „trwale zdemilitaryzowanych” Rosjan znalazł się m. in. major Rusłan Ospanbajew, trzech kapitanów, w tym dowódca kompanii Nikołaj Kozłowskij, trzech poruczników i dwóch podporuczników. Nie podano, na jakim odcinku frontu zostali zabici.
Straty wśród rosyjskich generałów, których w tej wojnie też przecież nie brakowało, są oczywiście spektakularne, ale nie od dziś wiadomo, że o sile i sprawności każdej armii decyduje jej kadra podoficerska i młodsi oficerowie.
Generałowie i pułkownicy mogą sobie dużo planować i jeszcze więcej o tym mówić, ale zwykle ten średni szczebel to jedyni ludzie w wojsku, którzy najlepiej wiedzą, co w danej chwili należy robić i jak to zrobić.
Dlatego od pewnego czasu co bardziej przewidujący rosyjscy blogerzy wojskowi zaczynają alarmować, że poważne straty wśród rosyjskich podoficerów i oficerów na Ukrainie mają coraz większy wpływ spadek zdolności bojowych całej armii. W ich miejsce awansowani są bowiem w pośpiechu przypadkowi ludzie, którym brak kwalifikacji i doświadczenia.
KAS
1 komentarz
LT
Author LT acts as a real person and verified as not a bot.
Passed all tests against spam bots. Anti-Spam by CleanTalk.
Author LT acts as a real person and verified as not a bot.
Passed all tests against spam bots. Anti-Spam by CleanTalk.
1 października 2024 o 17:15The Real Person!
The Real Person!
Rosjanie beda szli po trupach do wyznaczonych przez wodza celow.
Dla nas Polakow najwazniejsze jest be,pieczenstwo i przyszlosc Polski.
Ci ktorzy rzadza krajem ,nie moga skakac sobie do oczu.Prezydent i premier w sprawach bezpieczenstwa kraju musza mowic jednym glosem.
Polityke zagraniczna musi prowadzic madry polityk i dyplomata,ktory nie papla bzdur o prywatnych party urodzinowych ,kto tam byl,kogo nie bylo,a kto mogl byc.
Mysle ,ze sie rozumiemy.