30 września to ostatni dzień, kiedy na czele Sojuszu Północnoatlantyckiego stoi Jens Stoltenberg. Na koniec kadencji zwrócił się on z przesłaniem do krajów NATO w obliczu kolejnych gróźb kierowanych przez Rosję do krajów należących do Sojuszu.
Byłego premiera Norwegii na fotelu sekretarza generalnego NATO zastąpi były szef holenderskiego rządu, Mark Rutte. Kadencję Stoltenberga przedłużano wcześniej dwukrotnie w związku z brakiem porozumienia co do jego następcy.
„To, co widzieliśmy, to przykład lekkomyślnej retoryki Rosji i komunikatów dotyczących użycia broni nuklearnej” – mówił Stoltenberg, odnosząc się do ostatnich ostrzeżeń Władimira Putina.
Przypomniał, że od początku pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę gdy tylko NATO zwiększało wsparcie z użyciem nowych rodzajów broni, Rosja usiłowała temu przeszkodzić i kierowała swoją agresywną retorykę przeciwko krajom należącym do Dojuszu.
„Nie udało im się to, a ostatni przykład nie powinien powstrzymać sojuszników przed wspieraniem Ukrainy” – apelował Stoltenberg.
Dodał, że NATO nie zaobserwowało żadnej zmiany jeśli chodzi o rosyjską postawę nuklearną, która wymagałaby jakichkolwiek reakcji ze strony Sojuszu. Przypomniał też, że największym zagrożeniem dla NATO byłaby wygrana Putina na Ukrainie.
Podkreślił też, że zakończenie wojny w drodze negocjacji musi obejmować gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy ze strony zachodnich mocarstw. Szczególnie wskazał tu na USA. Inaczej – zaznacza ustępujący szef NATO – Rosja nie będzie respektować żadnych linii, jakie zostaną naniesiona na mapy.
Podsumował, że co prawda nie możemy najpewniej zmienić zdania Putina na temat Ukrainy, ale możemy wpłynąć na jego kalkulację i pokazać, że koszt kontynuowania wojny jest zbyt wysoki i należy zaakceptować istnienie Ukrainy jako niezależnego, suwerennego narodu.
swi/ukrinform.net
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!