To tu bije prawdziwe serce tej wojny. Ujawniono, dzięki czemu Ukraińcom udaje się tak skutecznie udaremniać wszelkie ofensywne plany Rosjan i zadawać im potężne straty.
Doświadczeni dowódcy? Odważni żołnierze? Zachodni sprzęt? To wszystko byłoby na nic wobec rosyjskiej przewagi liczebnej, gdyby daleko na tyłach, w tajnym podziemnym bunkrze nie działał nieprzerwanie, dzień i noc, automatyczny system Oczy, który na bieżąco śledzi i błyskawicznie analizuje wszelkie działania wroga na całej liczącej ponad 3 tys. km linii frontu, wliczając granicę z Białorusią i morskie wybrzeże.
Ukraińcy nie dostali tego systemu od Zachodu. Z prostego powodu: żaden kraj na świecie, oprócz Ukrainy, takiego systemu nie ma. Rosjanie mogliby tylko o czymś takim marzyć. Ukraińcy zbudowali go sami i to w błyskawicznym tempie, już po wybuchu wojny.
Nasze Oczy widzą wszystko, nic się przed nimi nie ukryje – zapewnia główny ukraiński pomysłodawca i konstruktor tego systemu Aleksander „Cichy” Dmitrijew, doradca ministra obrony. Ale tylko widzieć nie wystarczy. Trzeba jeszcze błyskawicznie to zebrać, przeanalizować, wyciągnąć wnioski i uruchomić najwłaściwsze procedury reagowania – dodaje. I Oczy to robią.
Czy to oznacza, że wojną z Rosją faktycznie kieruje mega-komputer, a generałowie są tylko dekoracją? Niekoniecznie, czynnik ludzki jest ważny, a rozkazy wydawane są przez dowódców tak samo, jak w każdej innej armii. Ale żeby te rozkazy miały sens i nie narobiły więcej szkód niż pożytku konieczna jest precyzyjna wiedza, którą Oczy zapewniają w czasie realnym.
W jaki sposób działa ten unikalny system? Wszystko opiera się na zintegrowanej wielkiej sieci dronów rozpoznania, które nieustannie krążą wzdłuż pozycji wroga i przekazują to, co widzą oraz na danych przesyłanych z systemów radiolokacyjnych i wywiadu radio-elektronicznego. Wszystko to trafia w jedno miejsce, gdzie komputer te dane porównuje, analizuje i wyciąga wnioski.
Jego oceny, ostrzeżenia i zalecenia są wysyłane elektronicznie dowódcom, niekiedy na bardzo lokalny szczebel frontowy, dzięki czemu mogą oni szybko reagować. Wiedzą z jakiego odcinka można w danej chwili zabrać wojsko bo wróg niczego tam akurat nie szykuje, gdzie trzeba pilnie wysłać rezerwy, a gdzie kontratakować. Pozwala to skutecznie powstrzymać wroga mimo jego liczebnej przewagi.
Pomysł systemu narodził się po odparciu rosyjskiej ofensywy na Kijów na początku 2022 roku – przyznaje Dmitrijew. Było to możliwe właśnie dzięki zwiadowczym dronom, które pozwalały widzieć większość rosyjskich przygotowań i ruchów jak na dłoni.
Wtedy jednak poszczególne ukraińskie pododdziały korzystały tylko z własnych dronów, jeden widział to, inny co innego, nie było skutecznej wymiany i konfrontowania ze sobą tych informacji. To właśnie stworzenie wspólnego zintegrowanego systemu, który jednocześnie może być scentralizowany i zdecentralizowany stanowi o potędze Oczu.
„To jest jak gra komputerowa, w której widzisz wszystko, co planuje przeciwnik, więc nie może on niczym cię zaskoczyć. Chociaż wojna nie jest przecież grą, bo to są żywi ludzie” – zastrzega konstruktor.
Po raz pierwszy Oczu użyto jesienią 2022 roku w czasie udanej ukraińskiej kontrofensywy w obwodzie charkowskim, donieckim i ługańskim. Niedawno zastosowano je przy odparciu rosyjskiej ofensywy na Charków, dzięki czemu utknęła ona w miejscu. Głębokie rozpoznanie pozwoliło skutecznie przewidzieć ruchy Rosjan i nakierować na nich celny ogień artylerii.
Obecnie możliwości Oczu uzupełniono dodatkowo o kompatybilny z siłami NATO system sytuacyjny Delta, tworzący w notebookach, a nawet smartfonach dowódców cyfrową mapę pola walki, a także o automatyczny systemem kierowania ogniem artylerii Krapiwa (Pokrzywa). Przekazuje on wszystkim w realnym czasie koordynaty celów, a bateria, która jest najbliżej zaczyna strzelać.
Dmitrijew przyznaje, że największy problem Oczu to systemy walki radio-elektronicznej, które paraliżują pracę dronów. Przy czym nawet nie rosyjskie, ale… ukraińskie. Po prostu Oczy nie są jeszcze do końca zintegrowane z własnymi systemami WRE. Zdarza się więc, że lecąc z misją drony muszą przedzierać się przez własne systemy zakłócania, które – jak na złość – są dość skuteczne.
A drugi problem to wciąż zbyt mała liczba „bystrych ludzi gotowych walczyć głową, a nie rękami” i wykwalifikowanych operatorów dronów – dodaje konstruktor. Zastrzega jednak, że nie chce w ten sposób pomniejszać roli zwykłej liniowej piechoty. Bez piechoty w ogóle nie można wygrać żadnej wojny, mimo najlepszych informacji o wrogu – przyznaje.
KAS
1 komentarz
miś o małym rozumku
7 sierpnia 2024 o 22:36„żaden kraj na świecie, oprócz Ukrainy, takiego systemu nie ma” – he, he. Poważnie?