— Czy Rosja miała w ogóle szansę przetrwać we współczesnym świecie? – zastanawia się rosyjski dysydent i publicysta Aleksander Niewzorow.
— Niewątpliwie tak. Ale w tym celu musiałaby się pogodzić ze swoją bardzo skromną rolą i żyć „ciszej niż woda, niżej niż trawa”, starając się po raz kolejny nikomu nie przypominać o swoim istnieniu — pisze na kanale Telegram Niewzorow.
„Jasne, że nie byłaby w stanie przezwyciężyć swojego zacofania, ale…
Wykorzystując resztki dawnego strachu przed ZSRR i niechęć do wdawania się w konflikty z dzikusami ze slumsów i szamba, pozwolono by jej żyć spokojnie aż do stosunkowo bezkrwawego upadku i końca.
Jej „rola” w rzeczywistości jest bowiem bardzo skromna. Ani w nauce, ani w technologii, ani w kulturze – Rosja do 2022 roku była niczym.
Tak, jej zasoby naturalne są kuszące, ale ten, kto odważyłby się je „przejąć”, dostałby straszliwy ciężar w postaci 120 milionów głodnych, ale ambitnych i agresywnych dzikusów, niechętnych i niezdolnych do pracy (czyli nie nadających się nawet na „niewolników”).
W tej opcji żadna „skóra nie jest warta wyprawki”.
Ogólnie rzecz biorąc, Rosja mogłaby spokojnie pogodzić się z naturalnym wyginięciem, nostalgicznie za „utraconym rajem” ZSRR. Wszyscy żyliby i byliby względnie szczęśliwi.
Ale z jakiegoś powodu popełniła samobójstwo, sama siadając, głęboko wbita w ostre, ba, nawet zatrute ostrze wojny ukraińskiej.
ba za t.me/nevzorovtv
1 komentarz
Marek
5 sierpnia 2024 o 15:09Kto chciałby brudzić sobie ręce grzebaniem w ziemi skoro sami Rosjanie za niewielkie pieniądze wykopią i dostarczą pod drzwi 🙄