Rosja przestrzegła Armenię przed wchodzeniem w sojusze z Zachodem i „wyraziła obawy”, że Erywań może podążyć podobną drogą jak Ukraina, która w 2014 roku obaliła prorosyjskiego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział w środę, że Armenia ma na razie swobodę wyboru własnego kierunku politycznego, a Moskwa „chce uniknąć powtórzenia zmian geopolitycznych, które miały miejsce na Ukrainie”.
Kreml szanuje współpracę Armenii z Unią Europejską, ale ma nadzieję, że nie będzie to niekorzystne dla rozwoju stosunków Erywania z Moskwą,
– powiedział reporterom sekretarz prasowy prezydenta Dmitrij Pieskow.
Liczymy na mądrość polityczną Armenii, szanujemy takie poszukiwania, po prostu nie chcielibyśmy, żeby były one prowadzone w sposób, jaki wybrał kiedyś reżim w Kijowie, czyli „albo-albo”. Taka bezalternatywność wizji politycznej, to nie to, co chcielibyśmy widzieć,
– skomentował decyzję UE o udzieleniu Armenii pomocy wojskowo-technicznej o wartości 10 mln euro.
Jednocześnie Pieskow zauważył, że „Armenia jest suwerennym krajem, który sam wybiera priorytetowe obszary współpracy”.
Podkreślił także, że Armenia jest dla Rosji krajem sojuszniczym i chce kontynuować współpracę z tym krajem.
Jesteśmy zdeterminowani, aby kontynuować nasze ciepłe stosunki, zamierzamy je rozwijać, mamy wiele planów,
– dodał przedstawiciel Kremla, przypominając, że Armenia i Rosja są zaangażowane w wiele projektów integracyjnych.
Na Kaukazie Rosję od dawna uważa się za protektorat Armenii. Ostatnio jednak stosunki uległy ochłodzeniu, a premier Armenii Nikol Paszynian kieruje swój kraj na Zachód.
ba za intrfax.ru
2 komentarzy
Krzysztof
25 lipca 2024 o 13:05Armenia wolny kraj ale ma myśleć jak kreml zezwoli
validator
26 lipca 2024 o 15:38Niech jeszcze trochę pogrożą kilku sąsiadom, zobaczą jak to się skończy. Rządzony przez zwykłych bandziorów kraj z przerośniętym ego.