Krwawe lato 1768 roku we wschodnich województwach Rzeczypospolitej było efektem narastającego od lat ucisku feudalnego. Hajdamaczyzna, zwana też koliszczyzną, czyli powstanie atamana Żeleźniaka i pułkownika Gonty – odcisnęła trwałe piętno w pamięci trzech narodów. Ukraińcy, Polacy i Żydzi postrzegają tę katastrofę na swój sposób. Pamiętajmy jednak o napisanym na te okazję rosyjskim scenariuszu.
Przypomnijmy fakty. Od czerwca do lipca 1768 roku w ośmiu powiatach na południu województwa kijowskiego doszło wystąpienia hajdamaków i chłopów, wspieranych przez kozaków zaporoskich. Krwawy, trwający niespełna dwa miesiące ruch pochłonął według różnych szacunków od 100 do 200 tys. ofiar – przede wszystkich szlachty polskiej, ruskiej – wyznania katolickiego i unickiego, a także ludności żydowskiej, ale też nie mniej krwawych ofiar represji wobec rzeczywistych i domniemanych uczestników powstania Żeleźniaka i Gonty. Dyskusyjna pozostaje kwestia jego genezy: czy był to ruch oddolny, rezultat zwiększania się obciążeń feudalnych w poprzednich dekadach, czy bunt wywołany z inspiracji Rosji, która chciała osłabić nim krzepnącą konfederację barską, i przez nią w dużej mierze zdławiony?
W żydowskiej pamięci historycznej historia hekatomby w czasie koliszczyzny ogniskuje się wokół rzezi Humania, zaś mordy dokonane przez hajdamaków uznawane są za drugie co do wielkości po pogromach Żydów w czasach powstania Bohdana Chmielnickiego. Ważną asocjacjami ukraińskiej tragedii Żydów w czasie koliszczyzny są zburzenie świątyni jerozolimskiej w 70 roku, oraz pogromy ludności żydowskiej w Niemczech i północnej Francji w czasie I krucjaty w 1096 r.
W zasadzie brak żydowskich źródeł opisujących gehennę ludności żydowskiej w czasie powstania hajdamaków. Traktują o niej jedynie modlitwy przebłagalne (slichoty), pieśni żałobne (kinoty) i krótkie podania, powstałe kilka dziesięcioleci po tragedii, które chasydzi wykorzystują w modlitwach w rocznicę rzezi humańskiej (20-21 czerwca), a głównie podczas pielgrzymek do grobu rabina Nachmana w Humaniu (w okresie żydowskiego Nowego Roku – przypadającego we wrześniu święta Rosz ha-Szana) – prawnuka jednego z założycieli chasydyzmu Israela Baal Szem Towa – który uchyłku życia, na początku XIX wieku, osiadł w Humaniu, kultywując pamięć pomordowanych, którzy z powodu nagłej śmierci nie mogli dostąpić wejścia do nieba.
W historiografii żydowskiej/izraelskiej historia koliszczyzny to przede wszystkim analiza pamięci w odniesieniu do prześladowań ludności żydowskiej na przestrzeni wieków. Gorzej z faktami, bo o ile horror masowych mordów Żydów w czasie powstania Chmielnickiego został już dość wyczerpująco opisany w historiografii, zwłaszcza we współczesnych pracach historyków izraelskich, o tyle informacje o stratach w czasie koliszczyzny z braku źródeł żydowskich pozostaje czerpać głównie ze źródeł polskich.
W polskiej pamięci historycznej koliszczyzna z jej punktem kulminacyjnym – rzezią humańską – jest jedną z osi dyskusji o polskiej obecności na kresach i relacjach polsko-ukraińskich. Przy czym bunt hajdamaków rozpatrywany jest w świetle rosyjskiej ingerencji w sprawy wewnętrzne Rzeczypospolitej i pacyfikacji konfederacji barskiej. Tematyka powstania Żelezniaka i Gonty w literaturze pięknej, począwszy od końca XVIII wieku i przed dłuższą część następnego stulecia, ewoluowała od eksploatacji legendarnych relacji walki polskiej szlachty z nawałą buntu ukraińskiej czerni przez swego rodzaju heroizację głównego uczestnika kozacko-chłopskiej rewolty, Iwana Gonty lub kozaków stylizowanych na niego, do prób poszukiwania porozumienia z Rusinami/Ukraińcami.
Rzecz jasna, owe poszukiwanie porozumienia to rezultat utraty niepodległości, w którego literackie wątki obfitowała twórczość dwóch pierwszych pokoleń romantyków „Rzeczypospolitej bez państwa”. Przykłady: Helena czyli Hajdamacy na Ukrainie Jana Nepomucena Kamińskiego – cieszący się dużą popularnością do połowy wieku we Lwowie, Wilnie i Warszawie dramat sceniczny z 1819 roku, na motywach dramatu poety niemieckiego Teodora Körnera Hedwig. Akcja została przeniesiona z Włoch do Polski, a główny, tragiczny bohater, cieszący się zaufaniem starosty czechryńskiego najemny kozak Tymenko, z nieodwzajemnionej miłości do wychowanki feudała Heleny zdradza go dla kozaków Gonty. Nawiązaniem do tego utworu, cokolwiek nieoryginalnie twórczego dla pamięci patriotycznej Polski porozbiorowej, jest Sen srebrny Salomei Juliusza Słowackiego z 1843 roku. Wieszcz narodowy wątek hajdamacki wplótł w zawiłe puzzle symbolicznej odpowiedzialności szlacheckich bohaterów za ucisk wobec ludności ukraińskiej. Po drodze była poezja, ewoluująca w bardziej przyjazne konteksty dla wciąż nienawistnych hajdamaków – w poemacie Aleksandra Karola Grozy Śmieciński – powieść szlachecko-ukraińska przedstawiona została historia młodego szlachcica, którego ratuje żona Gonty, a w wierszu Stanisława Jaszowskiego Hajdamacy, jedynym dobrym hajdamakiem okazuje się być polski szlachcic, syn zabitego przez Kozaków miecznika.
Ocieplenie – oględnie mówiąc – pojmowania koliszczyzny, historii dość świeżej, przyniósł antyrosyjski ferment lat 20. XIX wieku i powstanie listopadowe. Walka o odzyskanie niepodległości wywołuje refleksję, której jednym z elementów jest przewartościowanie konfliktu polsko-ukraińskiego. W haśle „Za wolność naszą i waszą” polscy twórcy doszukują się pomysłu na pozyskanie ukraińskiego chłopstwa. Koliszczyzna staje się więc w pamięci historycznej symbolem „braterskiego” konfliktu, który musi zostać przezwyciężony dla dobra obu narodów. W literaturze tłumaczenie rewolty hajdamackiej konfliktami osobistymi, a nie wrogością narodową, poświęcono Sługę i Pana, albo Wdzięczność w cyklu Ballady i Romanse Stefana Witwickiego, oraz poemat Seweryna Goszczyńskiego Zamek kaniowski. Do koliszczyzny odwoływała się Humań Gromada, polska komunizująca i utopijna grupa rewolucyjna utworzona na emigracji po klęsce powstania listopadowego.
Ukraińska pamięć historyczna dotycząca koliszczyzny wciąż określana jest jako sprawiedliwy bunt uciśnionych. Można powiedzieć, że literacko tę pamięć ugruntował Taras Szewczenko w zabytku ukraińskiej literatury XIX wieku – poemacie Hajdamacy (1841). Przy czym, bardzo możliwa rosyjska ingerencja w wywołanie powstania hajdamaków zdecydowanie nie wybija się w tej narracji. Co więcej, caryca Katarzyna II jawi się jako sojuszniczka hajdamaków, a głównymi sprawcami pacyfikacji powstania są polska szlachta i Kozacy dońscy. W ogóle mało w niej miejsca na polskie cierpienia, nie mówiąc o żydowskich: o rzezi humańskiej z reguły cisza. Dominuje za to tematyka klasztoru Motronińskiego z ideowym demiurgiem hajdamaków – ihumenem Melchizedekiem (Michaiłem Znaczko-Jaworskim), w kontekście konfliktów między prawosławnymi a wspieranymi przez szlachtę unitami. Oczywiście głównymi bohaterami sprawiedliwej rozprawy z polskimi ciemiężycielami są Iwan Gonta i Maksym Żelezniak. Właściwie punktem zainteresowania w ukraińskiej tradycji historycznej są wszystkie etapy ich działalności w czasie powstania, a więc od kontaktów Żelezniaka z nastawnikiem Melchizedekiem, aż po bohaterską śmierć Gonty z polskich rąk. Najzabawniejszym w tej konstrukcji jest fakt, że Gontę – jako polskiego poddanego – Polakom wydali Rosjanie, zaś Żelezniak – jako rosyjski poddany – został okaleczony i zesłany na Syberię, gdzie szybko zmarł.
W drugiej połowie XIX wieku, wbrew oficjalnej rosyjskiej narracji, potępiającej hajdamaków, jako element aspołeczny, ukraińscy historycy propagują legendę hajdamacką na łamach czasopisma „Kijewska Starina”. Są to przede wszystkim relacje, podania i pieśni historyczne związane z koliszczyzną. Co ciekawe, to materiały pochodzące z prawobrzeżnej części Ukrainy – regionów kijowskiego i czerkaskiego – czyli tam, gdzie doszło do najgwałtowniejszych wystąpień powstańców. Po drugiej stronie Dniepru tradycja koliszczyzny jest nieobecna. O żywotności ukraińskiego mitu hajdamaków niech świadczy fakt, że w maju 2018 roku – w 250. rocznicę koliszczyzny – odbyła się na Ukrainie dość głośna dyskusja o interpretacji tego wydarzenia. Jak należy traktować Gontę i Żelezniaka – jako zabójców, czy ludowych mścicieli? Zdobycie Humania przez hajdamaków było czynem bohaterskim, czy niepotrzebnym okrucieństwem? W końcu, jak należy traktować koliszczyznę – jako powód do świętowania, czy tragedię, o której należy mówić i badać, ale nigdy nie traktować jej, jako powód do dumy?
Heroizacji koliszczyzny sprzeciwiły się ukraińskie organizacje żydowskie. Z kolei radni Rady Miejskiej Kijowa większością głosów uznali, że koliszczyzna jest jednak powodem do świętowania. W uchwale stwierdzono, że obchody rocznicy przyczynią się do „aktywizacji edukacji patriotycznej młodzieży ukraińskiej, zachowania pamięci o walce wyzwoleńczej narodu ukraińskiego, jedności narodu ukraińskiego”. Z kolei, współautor projektu uchwały, zastępca Rady Miejskiej Kijowa z ramienia nacjonalistycznego Ogólnoukraińskiego Zjednoczenia „Swoboda” Jurij Sirotjuk określił koliszczyznę „odpowiedzią na ucisk społeczny, religijny i narodowy Ukraińców ze strony Rzeczypospolitej na Prawobrzeżnej Ukrainie”.
„Te wydarzenia koliszczyzny są przestrogą dla wszystkich wrogów narodu ukraińskiego: okupantów, agresorów i ukrainofobów, którzy wdzierają się w pragnienie Ukraińców, by pokojowo żyć na danej im przez Boga ziemi” – dodał, uznając koliszczyznę pierwszą rewolucją narodową w Europie.
Przypomnijmy więc w dużym skrócie historię powstania hajdamaków, zwanego koliszczyzną. Niewątpliwie geneza tego ruchu związana była z zaostrzeniem się w pierwszej połowie XVIII wieku na Ukrainie porządków feudalnych i konfliktów wyznaniowych. Z kolei, powołana w 1790 roku przez Sejm Czteroletni specjalna komisja nie dysponując żadnymi bezpośrednimi dowodami, uznała, że bunt został zainspirowany przez Rosję. Starsi polscy historycy – Józef Szujski i Władysław Konopczyński – oraz współcześni m.in. Antoni Mironowicz to zwolennicy tezy, choć z różnych powodów, o rosyjskiej inspiracji. Intryga miała polegać na wykorzystaniu nienawiści pańszczyźnianego chłopstwa ukraińskiego do polskiej szlachty, podsyconej przez Melchizedeka, fanatycznego i skonfliktowanego przede wszystkim z unitami ihumena prawosławnego klasztoru Motronińskiego, wspieranego przez „czynniki wojskowe, zależne od [rosyjskiego] Kolegium Wojny…” ideą obrony prawosławia zagrożonego przez konfederację barską.
Z drugiej strony m.in. Tadeusz Korzon i Władysław Serczyk, choć uznawali sprawczą rolę Melchizedeka w rozpętaniu ruchu antybarskiego, jednak uznali, że działał samodzielnie, bez inspiracji rosyjskiej. Jak było naprawdę najpewniej nie dowiemy się. Wszelako należy zwrócić uwagę, że w perspektywie wybuchu wojny z Turcją jak najszybsza pacyfikacja konfederacji barskiej i uniemożliwienie rozlania się jej na Ukrainę stała się dla Rosjan nakazem chwili. Stąd nie tylko dość błyskawiczne działania przeciw twierdzy barskiej korpusu gen. Kreczetnikowa i wojsk koronnych hetmana Branickiego, ale też pacyfikacja koliszczyzny.
W tym czasie Żeleźniak formował swój oddział hajdamaków w Chłodnym Jarze w pobliżu klasztoru Motronińskiego, koło Czehrynia. W kwietniu 1768 roku dysponował około 500 mołojcami, a na początku czerwca już 3 tys. ludzi. Oddział Żeleźniaka, podzielony na trzy grupy, ruszył na Kijowszczyznę, zdobywając Żabotyń, Śmiłę, Czerkasy, Korsuń, Bohusław, Kaniów, Moszny, Lisiankę. Wspomagało go okoliczne chłopstwo i kozacy z dóbr magnackich, którzy współdziałając z hajdamakami lub samodzielnie łupili dwory i osady szlacheckie, mordując wszystkich nieprawosławnych – szlachtę, duchowieństwo katolickie i unickie oraz Żydów. Ruch szybko przybrał postać powstania, bo dzięki emisariuszom Żeleźniaka doszło do wystąpień chłopstwa i hajdamaków na Podolu, Wołyniu oraz w województwach bełskim i ruskim.
Zaczęły się szerzyć pogłoski o rzekomej „Złotej Gramocie”, w której caryca Katarzyna jakoby przyzwalała na rozprawę ze wszystkimi wrogami prawosławia na Ukrainie. Tyle że nikt jej nie widział, a jeśli była to dezinformacja to trudno powiedzieć jakie było jej źródło. W odezwie Żeleźniaka do ukraińskiego chłopstwa – mimo krwawych pogróżek pod adresem ich ciemiężycieli – nie ma o niej nawet wzmianki. Również dowódcom rosyjskich i polskich wojsk pacyfikujących bunt nie udało się potwierdzić jej istnienia. Niewykluczone, że mógł to być propagandowy wybieg ihumena Melchizedeka, skrzętnie podchwycony przez Żeleźniaka. Niewykluczone, że celem Żeleźniaka było pójście w ślady Chmielnickiego i utworzenie państwa kozackiego – hetmanatu.
Bezwzględność buntu spowodowała eksodus szlachty, która tysiącami uciekała na zachód, nierzadko też do Rosji. Punktem zwrotnym okazała się rzeź Humania 20-21 czerwca 1768 roku. Miasto i zamek, własność wojewody kijowskiego Franciszka Salezego Potockiego, z racji silnych umocnień i silnej, 2,5 tys. garnizonu pod dowództwem Rafała Mładanowicza, stały się azylem dla szlachty uciekającej przed rewoltą. 20 czerwca, kiedy zbliżał się 1000-osobowy oddział Żeleźniaka i tłumy chłopów, Mładanowicz wysłał do niego na pertraktacje setnika kozackiego i dowódcę dworskiej milicji wojewody kijowskiego Iwana Gontę. Ten jednak zdradził i znając słabe strony obrony przyczynił się do zdobycia miasta przez hajdamacko-chłopską „armię”. W dwudniowej straszliwej rzezi zdobywcy nie oszczędzili nikogo: szczególnie zaciekle mordowano Żydów oraz kler katolicki i mnichów unickich z miejscowego klasztoru bazyliańskiego. Szacuje się, że zginęło od 2,5 do 5 tys. cywilów i żołnierzy.
Koliszczyzna, której zasięg zaczął wzrastać właśnie po rzezi humańskiej zaniepokoił rosyjskie władze. Bunt zaczął przybierać masowy charakter – rabacji chłopskiej nie tylko o charakterze antyfeudalnym. Szeregi powstańców zaczęły szybko rosnąć, szczególnie wobec bezradności zmiecionej z rejonów pogrążonych w chaosie polskiej administracji, ale także na fali popularności Żeleźniaka, który ogłosił się księciem smilskim i hetmanem kozackim, Gonty, „księcia humańskiego, i najaktywniejszych hajdamackich pułkowników z Zaporoża – Mikity Szwaczka, Sarażyna i in. Do koliszczyzny przyłączały się nawet oddziały polskiej piechoty, które zostały wysłane na Ukrainę do walki z nią: roty rotmistrzów Rogowskiego, Dzierkałowskiego i Czopowskiego oraz 500-osobowy oddział Będzińskiego, wysłany na pomoc przez hetmana litewskiego Michała Kazimierza Radziwiłła.
Zaniepokojeni rozwojem sytuacji Rosjanie przystąpili do działań. Urzędnicy pograniczni zaczęli udzielać schronienia szlachcie i Żydom, na co żalili się dowódcy hajdamaccy. Ataman hajdamaków Siergiej Nieżywyj i sotnik Wasyl, domagając się wydania zbiegów, bezczelnie brali płk. Horwata pod włos: „Nie wiemy z jakiej przyczyny Najwielmożniejszy Pan przyjmuje tych pogańsko-niewiernych wrogów i nieprzyjaciół Jej Cesarskiej Wysokości, chyba Najwielmożniejszemu Panu chojnie zapłacili, że ich przyjmuje? Za co? Prosimy odebrać im majątki i tę stronę do nas wydać”. Przerwać należało też nasilające się zbiegostwo kozaków i chłopów z Lewobrzeżnej Ukrainy, którzy przyłączali się do koliszczyzny. Tym bardziej, że część z nich na miejscu zaczęła dokonywać samosądów (rzeź mieszkańców Palejowego Jeziora, przy granicy z Imperium Osmańskim, a nawet wtargnięcie hajdamaków na terytorium tureckie).
W końcu czerwca na pomoc przygotowującym się do pacyfikacji koliszczyzny wojskom gen. Michaiła Kreczetnikowa oraz współdziałając z nim oddziałom koronnym Franciszka Ksawerego Branickiego z pospieszył z Rosji pułki karabinierów płk. Protasiewa, huzarów płk. Czorbiego, jelecki pułk piechoty oraz kilkuset kozaków dońskich i lewobrzeżnych. Kreczetnikow chwycił się podstępu: do stacjonujących w Humaniu hajdamaków Żeleźniaka i Gonty pchnął przodem pułk kozaków dońskich płk. Guriewa, który zakomunikował im, że przybywa z pomocą przeniesienia powstania na Wołyń. W nocy z 6 na 7 lipca Żeleźniak i Gonta, zwabieni do namiotu Guriewa, zostali aresztowani, a 3000 hajdamaków i chłopów trafiło do niewoli. Pierwszy niebawem został odesłany do Rosji, gdzie po wyrwaniu nozdrzy oraz wypaleniu na czole i polikach znamion przestępcy politycznego, został zesłany do Nerczyńska. Gontę natomiast, po makabrycznych torturach (obdzieranie ze skóry), stracono podczas publicznej egzekucji w Serbach na Bracławszyźnie. Do jesieni trwała krwawa rozprawa z uczestnikami koliszczyzny. W pacyfikacjach i masowych egzekucjach zginęło (m.in. w Kamieńcu Podolskim, Lwowie, Krzemieńcu, Winnicy, Brodach i Żytomierzu) – według różnych szacunków – ok. 30 tys. ludzi. Również na Zadnieprzu bezwzględnie rozprawiano się z uczestnikami koliszczyzny, tym bardziej, że jesienią niepokoje zaczęły ogarniać region. W grudniu wybuchło powstanie na Zaporożu, a w latach 1773-1774 południem Rosji wstrząsnęły powstania kozackie nad Jaikiem oraz najgwałtowniejsze pod wodzą Jemieliana Pugaczowa (według jednej z plotek Żeleźniak miał uciec z niewoli i przyłączyć się do powstania).
Opr. TB
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!