Od rozpoczęcia rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2022 r. Rosja rozsiewała rozmaite fake newsy wymierzone w Polskę, a więc kraj wspierający Ukrainę i Ukraińców w dramatycznie trudnym dla nich okresie i pośredniczący w przekazywaniu im broni. Kluczowym celem tych fake newsów było przekonanie obywateli Ukrainy, a także Rosji i krajów związanych z rosyjską strefą językową jak Białoruś czy Kazachstan, że prawdziwym wrogiem Ukraińców jest właśnie Polska.
Ławrow, Naryszkin, Miedwiediew
O tym, że Polska ma zamiar zająć zachodnią Ukrainę, w tym zwłaszcza obwody położone między granicą RP a Zbruczem, mówiło wiele czołowych postaci rosyjskiego życia politycznego. Takie wypowiedzi pojawiły się wkrótce po rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Jednym z pierwszych był minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Jak stwierdził w marcu 2022 r., komentując inicjatywę wysłania sił pokojowych NATO na Ukrainę, „może [ona] oznaczać rzeczywistą kontrolę Polski nad zachodnią częścią kraju”. I dodał, że „gdyby nagle taka decyzja zapadła, zakładałaby, że takie siły pokojowe będą się składać z polskiego kontyngentu, który przejmie kontrolę nad zachodnią Ukrainą, w tym Lwowem i który pozostanie tam przez długi czas”.
Kolejną wypowiadającą się postacią był dyrektor Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin, który niewiele później oznajmił, że „Polska planuje ustanowienie militarno-politycznej kontroli nad swoimi byłymi <posiadłościami historycznymi> na Ukrainie”. I wreszcie trzecia osoba, często wypowiadająca się w tym temacie, a więc były prezydent i premier Rosji Dmitrij Miedwiediew. Nawiązał do słów polskiego prezydenta, że pomiędzy Polską i Ukrainą nie będzie w przyszłości granicy – tylko zinterpretował je w szczególny sposób: „prezydent Polski Andrzej Duda oficjalnie uznał roszczenia terytorialne wobec Ukrainy. Maski zostały zrzucone. Zadeklarował, że nie będzie już granic między Polską i Ukrainą przez dziesięciolecia, a nawet stulecia” – napisał na swoim kanale Telegram. „Zadanie jest proste – odzyskać upragnione, historyczne ziemie, ukrywając się za agresywną antyrosyjską retoryką i fałszywymi mantrami o wspólnym szczęściu z Ukrainą <bez granic>. Aby pomścić liczne rozbiory Polski”.
A potem przedstawiciele rosyjskich władz dowodzili, że Polska już prowadzi aneksję swych dawnych ziem. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew podkreślił pod koniec maja 2022 r., że „Polska już wkracza do akcji, by przejąć zachodnie terytoria ukraińskie”. Według niego, zachodni partnerzy Kijowa zamierzają wykorzystać obecną sytuację „w egoistycznych interesach”. „Żywym tego potwierdzeniem była wizyta w Kijowie prezydenta RP [Andrzeja] Dudy, a także jego wypowiedzi, że granica polsko-ukraińska wkrótce przestanie istnieć” – oznajmił.
Nieco bardziej skomplikowaną wersję wydarzeń przedstawił później asystent prezydenta Władimira Putina, szef rosyjskiej delegacji na rozmowy z Ukrainą Władimir Miedinski. Jego zdaniem Polska zamierza odtworzyć I Rzeczpospolitą. Według niego, Polska zawsze chciała „posiadać Ukrainę i rosyjskie ziemie w Małorosji”. Jak podkreślił, Warszawa chce zbudować Polskę „od morza do morza”.
Jeśli jednak nie pojawiały się żadne realne sygnały mówiące o próbach Polski zawładnięcia Galicją Wschodnią, to – według Rosjan – był to oczywisty dowód, że takie plany są. Naryszkin twierdził, iż „informacje otrzymane przez Służbę [Wywiadu Zewnętrznego] świadczą o nerwowej reakcji polskiego kierownictwa na fakt, że jego plany rozczłonkowania Ukrainy stały się przedmiotem uwagi opinii publicznej”. Jak wskazywał, „w Polsce liczyli, że kiedy konflikt na Ukrainie wejdzie w fazę rozstrzygnięcia dyplomatycznego, strony będą zmuszone uznać <ekspansję Polski> za fakt dokonany. Ale w związku z wyciekiem poufnych informacji, polskie kierownictwo jest zmuszona złagodzić obawy wyrażone przez <towarzyszy z NATO i UE>”.
Mijały kolejne tygodnie i miesiące, tymczasem rzekoma polska aneksja Ukrainy zachodniej nie dochodziła do skutku. Nie spowodowało to wycofania się przedstawicieli rosyjskich władz z lansowania tej koncepcji. Do tematu w listopadzie 2022 r. wrócił sam prezydent Putin, dowodząc, że „pomysł polskich władz na wchłonięcie terytorium Ukrainy nie zniknął”.
„Rossijskaja Gazieta” i RIA Nowosti
Politykom wtórowały media, czasem nawet budując swoją własną narrację, tworząc mity, które powinny się rozpłynąć w ciągu miesiąca – ale tak się nie działo. Te mity obrastały w nowe „fakty”, a przede wszystkim w nowe interpretacje i przypuszczenia.
Jak w październiku 2022 r. pisała gazeta.ru (internetowe wydanie „Rossijskoj Gaziety”), „polskie władze przygotowują się do inwazji i przejęcia polskich <historycznych ziem> na Zachodniej Ukrainie”. Rzekome źródło tych informacji to zachodnie pismo <Modern Diplomacy>”– przy czym po próbie wejścia na załączony link pojawiał się napis<404 Error>, a więc takiej strony po prostu nie ma.
Pomysł miał się narodzić w kierownictwie PiS „na długo przed rosyjską operacją wojskową na Ukrainie”. I miał być zrealizowany w taki sposób, że polskie oddziały wkroczą na zachodnią Ukrainę, a następnie przeprowadzą tam referendum w sprawie wejścia terytoriów okupowanych do Polski. Jest jednak pewien warunek: wojsko ukraińskie musi zostać pokonane, a władze Ukrainy uciec na Zachód. Jeśli tak się stanie, „polscy interwencjoniści” będą postrzegani jako „wyzwoliciele narodu ukraińskiego”, a nie jako okupanci.
Minął miesiąc i polska inwazja nie następowała, ale media rosyjskie dowodziły, że już znana jest jej data. Ura.news cytował „Dziennik Polska-Europa-Świat”, który rzekomo napisał, że „w Polsce siły zbrojne tego kraju przygotowują się do ataku na zachodnią część Ukrainy 4 maja 2023 r. (…) „[Przywódca partii rządzącej w Polsce Jarosław] Kaczyński już wybrał datę rozpoczęcia „Marszu Wyzwolenia” na Kijów: 4 maja”. Okazuje się jednak, że ta data to po prostu wymysł ura.news.
Wkrótce potem Rosjanie „ujawnili” rzekome bardzo konkretne plany Polski dotyczące zachodnio-ukraińskich ziem. RIA Nowosti przeprowadziła specjalną rozmowę z Naryszkinem, który oznajmił, że rosyjski wywiad wie już wszystko. „Informacje, które docierają do rosyjskiego wywiadu zagranicznego wskazują, że Warszawa przyspiesza przygotowania do aneksji ziem zachodnio-ukraińskich: Lwowa, Iwano-Frankiwska i większości obwodu tarnopolskiego Ukrainy”.
Rosjanie powoływali się przy tym na rzekomo wiarygodne źródła informacji z Polski. Jednym z nich miał być nieznany szerzej „Niezależny Dziennik Polityczny”, a zwłaszcza jego autorka Hanna Kramer. To internetowe pismo istniało od 2014 r., a wg. „Rzeczpospolitej” znajdowało się na serwerze w Amsterdamie. OKO.press odkryło, że redaktor naczelny NDP Adam Kamiński nie istnieje, choć ma konta w mediach społecznościowych. Okazało się, że używane tam przez niego zdjęcie to fotografia litewskiego lekarza ortopedy Andriusa Žukauskasa, który nie ma nic wspólnego z portalem.
Po co fake newsy?
Znany brytyjski think tank Carnegie twierdzi, że jako pierwszy podział Ukrainy zaproponował Władimir Żyrinowski – nieżyjący już przywódca tzw. Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR). W marcu 2014 r. wysłał listy do ambasad Polski, Rumunii i Węgier, proponując zorganizowanie referendów na terenach Ukrainy, które niegdyś były częścią tych krajów, w kwestii ich odłączenia od Ukrainy. Nikt nie potraktował go poważnie.
Ale 21 lutego 2022 r. Putin w swym przemówieniu, w którym uznawał niepodległość tzw. Ługańskiej i Donieckiej Republiki Ludowej, określił zachodnie terytoria Ukrainy jako tereny „zagarnięte” Polsce, Węgrom i Rumunii. Wspominał wówczas o „sztucznym” charakterze ukraińskiej państwowości. Jeśli Ukraina została „zbudowana” przez Lenina w 1918 r., jak twierdzi Moskwa, to można ją równie łatwo „rozebrać”.
Brzmi absurdalnie? W kwietniu 2024 r. „Izwiestia” opublikowały obszerny artykuł o tym, „jak Polska planuje przejąć Zachodnią Ukrainę”. Najpierw wyśle swych żołnierzy do nowotworzonych baz w okolicach Lwowa, Łucka i Winnicy, a potem po prostu te terytoria zajmie. I to – jak twierdzą „Izwiestia” – przy wsparciu Litwy. Rosyjskie fake newsy mają się świetnie.
Piotr Kościński
Tekst ukazał się w nr 11 Kuriera Galicyjskiego
4 komentarzy
LT
21 czerwca 2024 o 14:16Ciekawe co bysmy z tym Lwowem bez Polakow zrobili???
Lwow jest polski,albowiem wszystko co zostalo przez wieki stworzone bylo w glownej mierze dzielem Polakow,
Tak samo Kosowo,Serbowie budowali tworzyli kulture,a Albenczycy po prostu zasiedili ten kraj.
Teraz co? Miec na karku tych co chca ci dom podpalic?
Panie Putin takie bajki to mozesz Miedwiediewowi do pijanego lba wciskac.
realista
21 czerwca 2024 o 15:24Lwów był polski. Dziś Lwów jest ukraiński. – Nie ma o czym gadać. Temat zamknięty.
Dziś dla Polski ważniejszy jest Zgorzelec i Turów niż Lwów.
Dziś dla Polski ważniejsze jest Świnoujście niż Wilno i Grodno razem wzięte.
Był czas, że Polacy zapisali na tzw. Kresach piękne karty historii narodów.
„Rzeczypospolita Obojga Narodów” nie była rajem na ziemi. – Były jakieś błędy, bo jak powiedział Kanclerz Zamoyski: „Stworzyliśmy ustrój dla aniołów”, ale wszyscy ludzie bywają grzeszni… Ale nie nie było podboju ani zbrodni. Nie ma czego się wstydzić. – Św. Jadwiga i Jagiełło na zawsze pozostaną symbolem szczerości i braterstwa ludzi i narodów na tamtej ziemi.
Dziś inne narody piszą, jak potrafią, swoją historię na Międzymorzu. Niech im Bóg błogosławi!
Dziś Polska nie potrzebuje dodatkowej ziemi. – Ziemi mamy dosyć.
Polska dziś potrzebuje ludzi, bo wymieramy…
Potrzebujemy ludzi, ale nie „pasażerów na gapę”. Nie chodzi o kolor skóry, ani o geny, ani o to z jakim akcentem mówisz, ale o to, „co czujesz, gdy Polacy śpiewają swój hymn”. Czy czujesz się częścią tej 1000-letniej wspólnoty kultury i wartości? Czy masz w sercu Polskę, czy tylko Tenkraj?
Byli tacy Polacy z wyboru, jak Tuwim, Kettling, Unrug, czy Starynkiewicz. – I byli zdrajcy z wąsami i nazwiskiem na -ski.
Chodzi o to, żebyś nie pytał „Co Polska robi dla mnie?”, ale „Co ja robię dla Polski?”
qumaty
21 czerwca 2024 o 15:55..nic dodać nic ująć. Brawo
LT
21 czerwca 2024 o 16:58Pieknie wypowiedziane slowa prawdy
Kochajmy to co mamy ,a do Lwowa zawsze mozemy pojechac.