Niezapowiedziana wizyta Władimira Putina w Mińsku, w asyście nowego ministra obrony Andrieja Biełousowa, szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa i wygnanego byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza to zwykła szopka propagandowa w celu straszenia Zachodu.
Ukraiński deputowany Jewgienij Szewczenko twierdzi jednak, że narada „obozu wojny” w Mińsku z udziałem Putina, Łukaszenki, Ławrowa, obu ministrów obrony, a nawet ściągniętego z głębi Rosji Wiktora Janukowycza to niechybny sygnał, iż Rosja ponownie zaatakuje Ukrainę z północy, z udziałem armii białoruskiej.
„Nie chcę eskalować napięcia, ale nie wykluczam otwarcia drugiego frontu białorusko-rosyjskiego z Ukrainą. Sytuacja jest zła” – pisze deputowany w mediach społecznościowych. Problem w tym, że takimi wpisami sam to napięcie eskaluje.
W tym kontekście warto przypomnieć wcześniejszą aktywność ukraińskiego deputowanego. W 2021 roku Jewgienij Szewczenko samowolnie spotkał się z Łukaszenką i zapewniał, że „co trzeci Ukrainiec chciałby mieć takiego przywódcę”. Wtedy o mały włos nie wyrzucono go za to z partii Sługa Ludu. W marcu 2022 SBU zatrzymała go, gdy próbował nielegalnie dostać się do Polski.
Teraz Szewczenko straszy „drugim frontem białoruskim”, licząc zapewne na to, że infantylne zachodnie media „kupią tę narrację”, a Moskwie chodzi właśnie o przestraszenie Zachodu. Jaka jest realna wiedza wojskowa Szewczenki? Prawdopodobnie żadna.
MAB
Komentarz Kresy24.pl:
Rosja nie ma obecnie na Białorusi żadnego potencjału uderzeniowego. Jego zgromadzenie wymagałoby co najmniej kilku tygodni intensywnych działań logistycznych i przerzutu wojsk. Obecnie żadnych takich działań nie ma, a Rosja nie ma też kogo przerzucać. Wszyscy zdolni do walki zostali wysłani pod Charków i Donieck. Niewykluczone że w najbliższym czasie nastąpią jakieś działania pozorowane, aby uwiarygodnić tezę o planowanym nowym ataku z północy, ale trzeba je traktować sceptycznie. Atak na setki kilometrów pól minowych i przez dwa lata precyzyjnie budowanych ukraińskich stanowisk ogniowych wzdłuż granicy z Białorusią byłby bowiem zwyczajnym samobójstwem. A na propagandowy numer ze ściąganiem Janukowycza na naradę w Mińsku może się chyba nabrać tylko idiota.
Przy okazji: Ale wtopa! Do Łukaszenki przyleciało dwóch Putinów zamiast jednego (FOTO)
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!