Na rozkaz Aleksandra Łukaszenki na Białorusi rozpoczęły się „ćwiczenia nuklearne”, czyli sprawdzanie gotowości bojowej „niestrategicznych nośników broni jądrowej”. Białoruskie wojsko testuje min. eskadrę samolotów szturmowych Su-25 ze 116. bazy lotnictwa szturmowego.
Ćwiczenia, które w zamyśle białoruskiej propagandy miały być straszakiem na sąsiadów, nie obyły się bez kompromitacji.
Otóż propagandyści Łukaszenki z VoenTV, relacjonując „nagłą inspekcję” nośników broni nuklearnej na lotnisku Maczuliszcze, pokazali startujący samolot szturmowy Su-25, z zamazanymi „tajnymi elementami”. Najprawdopodobniej postanowili wywołać wśród publiki wrażenie, że zamazane fragmenty to głowice jądrowe, a samoloty szturmowe Białoruskich Sił Powietrznych za chwilę wystartują z misją ich zrzucenia na wroga.
Tymczasem okazało się, że owe głowice to nic innego jak zbiorniki na paliwo. Rosyjskie Z – kanały wyśmiały tę nieudolną mistyfikację. Tani chwyt nie wypalił przez niechlujstwo Białorusinów, którzy niezbyt dokładnie „rozmyli” wszystkie klatki filmu.
Przypomnijmy, Sztab Generalny Sił Zbrojnych Rosji rozpoczął przygotowania do ćwiczeń nuklearnych w pobliżu granicy z Ukrainą. Oprócz samych jednostek rakietowych w działania zaangażowane są także siły powietrzne i morskie.
W oświadczeniu rosyjskie ministerstwo obrony stwierdziło, że ćwiczenia mają na celu „zwiększenie gotowości niestrategicznych sił nuklearnych Rosji do prowadzenia działań bojowych” i są odpowiedzią na „prowokacyjne oświadczenia i groźby ze strony zachodnich urzędników”.
ba za motolko.help
1 komentarz
biruba
8 maja 2024 o 13:51„Ćwiczenia” atomowe na Białorusi polegają na wykręceniu telefonu do Putina z pytaniem czy mogą użyć broni jądrowej 🙂 Łukaszenko może co najwyżej ćwiczyć rozpoznanie bojowe oraz nośniki broni jądrowej. Wszelkie tzw. „walizki atomowe” są pod kontrolą Rosji… tak samo byłoby gdyby w ramach Nuclear Sharing pojawiła się broń amerykańska w Polsce. „Przyciski” byłyby pod kontrolą USA. Polska mogłaby co najwyżej wskazywać propozycje celów.