23 marca w białoruskich mediach pojawiły się informacje, że Polska wstrzymała wyjazd na Białoruś samochodów o pojemności silnika powyżej 1,9 litra zakupionych w krajach Europy.
Jak dowiedziała się internetowa gazeta „Nasza Niwa”, oficjalnych informacji o nowych obostrzeniach nie ma. Nawet białoruski urząd celny w swoim komunikacie podaje, że o nowych zażądzeniach strony polskiej dowiedział się z mediów.
Jedynym źródłem informacji są drukowane dokumenty, które pojawiły się w punkcie kontrolnym „Tarespol” (Brześć).
Wynika z nich, że aby wyeksportować samochód z silnikiem powyżej 1,9 litra, polskie służby celne potrzebują zaświadczenia od producenta, że ten został poinformowany, że samochód przejeżdża tranzytem przez terytorium Białorusi i Rosji. A także, że producent wie, gdzie jest miejsce docelowe, kim jest sprzedawca i kupujący. Wszystko po to, aby nie naruszyć sankcji.
Jeśli chodzi o sankcje, spośród wszystkich krajów Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EAUG), dotyczą one wyłącznie Rosji. Od 23 czerwca 2023 roku obowiązuje zakaz eksportu do Rosji samochodów o pojemności silnika powyżej 1,9 litra lub droższych niż 50 tys. euro (niezależnie od pojemności silnika).
Sankcje te nie dotyczą Białorusi. Białorusini mają prawo kupować w UE i eksportować na Białoruś dowolne samochody, niezależnie od ceny i pojemności silnika.
W związku z tym, że stare sankcje Białorusi nie dotyczą i nie ma nowych ograniczeń, na Białoruś wciąż wjeżdżają samochody z silnikiem powyżej 1,9 litra i cenie ponad 50 tys. euro. Ale w ostatnich dniach jednak głównie przez Litwę i Łotwę.
„Nasza Niwa” rozmawiała z kilkoma przewoźnikami, którym w weekend i poniedziałkowy wieczór udało się przewieźć przez granicę z Litwą drogie samochody z dużą pojemnością silnika.
4-letnie BMW z 2-litrowym silnikiem i nowy Mercedes-Benz z 2,2-litrowym silnikiem (2,143 cm3 – NN) przekroczyły granicę z Litwą w nocy (25 marca – NN). Nie było żadnych dodatkowych pytań ze strony litewskiego urzędu celnego – zapewnia przewoźnik.
Według niego Litwa od dawna ściśle monitoruje, czy samochód został wysłany na Białoruś, a nie do Rosji.
Aby pomyślnie wyeksportować samochód przez Litwę, należy posiadać pełen pakiet dokumentów potwierdzających, że kupujący pochodzi z Białorusi. W tym celu należy mieć przy sobie potwierdzenie przelewu od kupującego, który zapłacił za samochód za pośrednictwem białoruskiego banku, a także potwierdzenie od sprzedawcy, że otrzymał pieniądze od białoruskiego kupującego przelewem bankowym. Jeżeli eksport odbywa się na Litwie, kupujący ma obowiązek napisać pismo potwierdzające, że kupuje samochód dla siebie, a nie w celu odsprzedaży na terenie Federacji Rosyjskiej – wyjaśnia przewoźnik.
Według rozmówcy osoby, które kupują samochód nie dla siebie, ale w celu odsprzedaży, często mają problemy z potwierdzeniem płatności, ponieważ stosuje się nie tylko płatność gotówką, ale także np. kryptowalutą.
Dlatego wszystkie samochody z niekompletnymi lub „błędnymi” dokumentami wjeżdżały na Białoruś właśnie przez Polskę. Najbardziej lojalni byli Polacy. Wypuścili samochody bez dodatkowych pytań, nie interesowało ich, kto i w jaki sposób zapłacił za samochód, dokąd jedzie, dlaczego kupującym jest jedna osoba, a kierowcą druga.
Zdaniem przewoźnika spowodowało to sytuację, w której większość samochodów klasy premium przejeżdżała przez Polskę. Ponieważ punkt kontrolny „Brześć” jest przejściem pasażerskim, wszystkie samochody przejeżdżały tam. Za kierownicą często siedziały osoby niemające nic wspólnego z przewożonym samochodem.
W przeciwieństwie do Polaków Litwini od dawna nie wpuszczają samochodu do przekroczenia granicy, jeśli nabywca samochodu nie siedzi za kierownicą. Płatność za samochód, faktura i dowód dostawy musi być wystawiona na osobę bezpośrednio odbierającą samochód.
„Nasza Niwa” twierdzi, że zakaz wjazdu samochodów o pojemności silnika powyżej 1,9 litra ze strony polskiej pojawił się po wizycie polskiego ministra transportu w Terespolu.
„Wygląda na to, że był po prostu zszokowany faktem, że zobaczył, ile samochodów klasy premium czeka w kolejce na wyjazd na Białoruś, więc wymyślił taką zasadę, której nie da się spełnić”,
– komentuje jeden z rozmówców.
Według „Naszej Niwy”, zakaz przejazdu przez granicę z Polską samochodów zakupionych w UE z silnikiem powyżej 1,9 litra będzie obowiązywał do 1 kwietnia. Wyjaśnienia mają pojawić się później.
Jednocześnie jeden z rozmówców zapewniał, że nawet po wejściu zakazu znane są mu przypadki, gdy przez granicę polsko-białoruską przejeżdżały samochody z większą pojemnością silnika.
Osoby, które mogły potwierdzić, że samochód ten został zakupiony dla siebie, po kłótniach i skandalach z polskimi celnikami, zdołały zorganizować eksport i wyjazd na Białoruś. Jeśli z dokumentami wszystko jest w porządku, a kupujący sam jeździ, to po prostu nie ma prawnego powodu, aby nie wypuścić tego samochodu, więc w rezultacie niektórym udało się wjechać nawet po pojawieniu się nowych wymagań. Co innego, jeśli za kierownicą samochodu, który kosztuje 100 tys. euro i więcej, zasiądzie 20-latek z wizą studencką lub pracowniczą. To naturalne, że celnicy rozumieją, że on tylko prowadzi samochód przez granicę. Widzą, że nawet z dokumentów wynika, że kierowca nie jest właścicielem, więc na pewno ich nie wypuszczą.
Rozmówca twierdzi, że polska służba celna w dalszym ciągu sporządza deklaracje eksportowe (EX) dla samochodów przeznaczonych na eksport na Białoruś, niezależnie od ceny i pojemności silnika.
Mężczyzna wyraża opinię, że Polacy wystąpili z takimi żądaniami wyłącznie po to, aby nie ominąć samochodów, które z dużym prawdopodobieństwem mogą trafić do Federacji Rosyjskiej już 1 kwietnia, po odprawie celnej na Białorusi.
Od 1 kwietnia Rosjanie będą musieli dopłacić różnicę w cłach za samochody, które zostały odprawione na Białorusi w ramach zwolnienia.
ba za nashaniva.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!