Ambasador Rosji Siergiej Andriejew nie stawił się w Ministerstwie Spraw Zagranicznych RP, gdzie został wezwany w związku z incydentem z rosyjską rakietą, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną. Poinformował o tym rzecznik prasowy resortu Paweł Wroński.
Według niego strona polska zamierzała wręczyć rosyjskiemu dyplomacie notę protestacyjną. Jednak Andriejew nie pojawił się w ministerstwie.
MSZ wyjaśniło, że nota protestacyjna skierowana do Rosji zostanie przekazana w inny sposób.
Swoją decyzję Andriejew skomentował w rozmowie z reżimową agencją RIA Nowosti. „Odmówiłem wizyty w polskim MSZ, ponieważ uznałem, że nie ma sensu poruszać tego tematu bez przedstawienia dowodów. Nadal czekamy na dowody strony polskiej, że to rosyjski pocisk manewrujący wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Nie dostaliśmy na to dotychczas żadnego potwierdzenia” – powiedział. „Zaproponowałem moim polskim kolegom, że jeśli chcą, to mogą przesłać odpowiednią notę dyplomatyczną pocztą lub kurierem” – dodał.
Przypomnijmy, wczoraj rosyjscy okupanci po raz kolejny przeprowadzili zmasowany atak rakietowy i dronowy na Ukrainę. W szczególności najeźdźcy zaatakowali obwód lwowski. Podczas ataku jedna z rosyjskich rakiet wleciała na terytorium Polski, gdzie przebywała ponad pół minuty, po czym „wróciła” na Ukrainę.
W wyniku zdarzenia polskie lotnictwo zostało postawione w stan gotowości. Ministerstwo Obrony Narodowej RP stwierdziło następnie, że gdyby rosyjski pocisk wleciał dalej w głąb kraju, udałoby się go zestrzelić.
Przedstawiciel Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych kraju ppłk Jacek Goryszewski zauważył, że decyzję o niezestrzeleniu rakiety ze względów bezpieczeństwa podjął dowódca operacyjny Sił Zbrojnych RP.
Opr. TB, www.pap.pl
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!