Hamlet Awagjan, porucznik, dowódca jednostki R.U.G. wchodzącej w skład 59. Brygady Piechoty Zmechanizowanej, uważa, że nie ma sensu wzmacnianie ustawodawstwa mobilizacyjnego na Ukrainie. Powiedział o tym w wywiadzie dla agencji Ukrinform.
„Jaki to ma sens? Jeśli człowiek nie będzie walczył, nie będzie chciał [walczyć], to go tam wyślemy, wrzucimy do okopu i zabiją go. Przecież on nie chce walczyć, ma tylko jedną myśl, jak uciec. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, jak ja to robię, mam wszystkiego dość. Zdarzają się nawet sytuacje, gdy oddaję moich ludzi towarzyszom broni, dowódcom batalionów, bo mam ich dość. Różne rzeczy można wymyślić” – powiedział.
Dodał, że przez cały okres wojny na pełną skalę w jego jednostce nie było żadnego zmobilizowanego. Wszyscy żołnierze to ochotnicy.
„Przede wszystkim myślę o tym, żeby nie mieć żadnych strat. Przez cały czas masa ataków, dotąd mieliśmy tylko sześć strat. Tak, są ranni, jest ich dużo, ale jest sześć strat. To normalny wynik, wszystko zależy od dowódcy. Nigdy nie wysyłałem ludzi do szturmu na piechotę, bo nawet jeśli przeszliby 200 metrów – straty wynosiłyby już 50%” – wyjaśnił.
Dowódca wyjaśnił także, że nie zmusza nowych żołnierzy, którzy dołączyli do jednostki, do uczestnictwa w operacjach szturmowych, jeśli tego odmówią. Stara się za to znaleźć im inne zajęcia. Na przykład stanowisko kierowcy lub coś innego. Wyjaśnił też motywację swoich żołnierzy do służby w armii ukraińskiej.
„Dla obcokrajowców to doświadczenie, pieniędzmi ich nie skusimy. Nasi chłopcy potrzebują pieniędzy na życie swoich rodzin. I sami widzą takie podejście, po każdym szturmie mają przestrzeń osobistą. Zajmują się, czym chcą, aż do następnego ataku. Do niektórych przyjeżdżają żony, mają przestrzeń osobistą. I nigdy nie narzucam im granic – chcesz pojechać do domu na trzy dni, oczywiście, jedź. Widzą to i jesteśmy jak rodzina; mało kto nazywa mnie dowódcą, jestem za każdym, nieważne kim jest, on jest mój.”
Zdaniem Serhija Gniezdiłowa, żołnierza 56. Brygady Piechoty Zmechanizowanej Sił Zbrojnych Ukrainy, obecna mobilizacja znacząco różni się od tej z początku wojny z Rosją w 2014 roku.
Tymczasem w Radzie Najwyższej Ukrainy trwają prace nad nowym projektem ustawy o mobilizacji. Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu Rady Najwyższej Jehora Czerniewa poddanie projektu ustawy pod głosowanie to kwestia dni, a nie tygodni.
Opr. TB, www.youtube.com/@UkrinformTV
1 komentarz
rafal
7 marca 2024 o 07:55szkolić i jeszcze raz szkolić. I w tym możemy im pomóc.