Prezydent Wołodymyr Zełenski tymczasowo wstrzymał dymisję naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerego Załużnego ze względu na naciski ze strony najwyższego dowództwa wojskowego i partnerów międzynarodowych. Pisze o tym „The Times”.
Według anonimowych oficerów, z którymi rozmawiali dziennikarze, Zełenski wezwał Załużnego na bezpośrednie spotkanie i poprosił generała o rezygnację. Kiedy Załużny odmówił, Zełenski zapowiedział, że podpisze dekret o jego zwolnieniu.
„Załużny wrócił do swojego biura i powiedział swoim zastępcom, że został zwolniony. Następnie były minister i były deputowany przekazali tę wiadomość do sieci społecznościowych. „Pakuję swoje rzeczy” – powiedział Załużny jednemu z funkcjonariuszy, który pytał go o plotki o rezygnacji” – powiedział Załużny jednemu z oficerów, który pytał go o pogłoski o jego rezygnacji” – pisze „The Times”.
Źródła gazety potwierdzają informację „The Economist”, że Załużnemu zaproponowano stanowisko sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, jednak odmówił.
Źródła podają, że po ujawnieniu tej historii wyżsi dowódcy wojskowi i partnerzy międzynarodowi, w tym USA i Wielka Brytania, zgłosili kancelarii prezydenckiej swoje obawy.
Według plotek miejsce Załużnego rzekomo zaproponowano szefowi ukraińskiego wywiadu wojskowego Kiryłowi Budanowowi i dowódcy Sił Lądowych Sił Zbrojnych Ukrainy Ołeksandrowi Syrskiemu. Obaj jednak rzekomo odrzucili tę ofertę, co rzekomo zmusiło Zełenskiego do ostatecznej rezygnacji z planów zwolnienia Załużnego.
Przypomnijmy, w poniedziałek, 29 stycznia, kilku ukraińskich polityków poinformowało o rzekomym zdymisjonowaniu gen. Walerego Załużnego decyzją prezydenta. Jednak tego wieczoru zarówno Ministerstwo obrony Ukrainy , jak i kancelaria prezydencka zdementowały tę informację.
Jednak wiele miarodajnych publikacji zachodnich, w szczególności „Financial Times”, powołując się na źródła w Kancelarii prezydenta Ukrainy, poinformowało, że Zełenski w dalszym ciągu planuje zwolnić Załużnego. Jednak powstrzymuje go rozgłos w mediach.
Opr. TB, www.thetimes.co.uk
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!