Obrona granicy północno-wschodniej i Wilna
Pułk KOP „Wilno”
Pułk został utworzony po ogłoszeniu mobilizacji powszechnej dla koordynacji działań batalionów KOP: „Niemenczyn”, „Orany”, „Troki” i „Nowe Święciany” pozostających na granicy litewskiej. Dowódcą pułku był ppłk Kazimierz Kardaszewski, a pułk obsadzał granicę długości ponad 398 km od rzeki Niemen po styk granicy z Łotwą.
Do 17 września 1939 roku bataliony pułku pozostawały na miejscu. Po agresji sowieckiej kompanie graniczne zeszły ze stanowisk na granicy litewskiej i zostały skierowane do Wilna – batalion „Troki” marszem pieszym, a pozostałe trzy bataliony transportem kolejowym. Następnego dnia bataliony pułku walczył na ulicach miasta, ponosząc duże straty. W nocy z 18/19 września oddziały pułku wycofały się z Wilna i przez Ponary dotarły do miasta Troki.
20 września bataliony pułku rozpoczęły odwrót w kierunku granicy litewskiej, którą poszczególne kompanie przekroczyły między 20–23 września 1939 roku.
Pułk KOP „Wilejka”
Po ogłoszeniu mobilizacji powszechnej w oparciu o pododdziały pułku utworzono 207. rezerwowy pułk piechoty KOP. Dowództwu pułku podporządkowano dotychczas podległe bataliony KOP: „Budsław” i „Krasne” oraz szwadrony KOP: „Krasne” i „Iwieniec”. Dodatkowo w skład pułku włączono batalion KOP „Iwieniec” z pułku KOP „Wołożyn”.
Pułk KOP „Wilejka” obsadzał granicę długości blisko 228 km, a jego dowódcą był ppłk Józef Kramczyński. Po agresji sowieckiej na oddziały pułku uderzyły jednostki 10. Armii z Frontu Białoruskiego. Batalion KOP „Krasne” i szwadron KOP „Krasne” opóźniały działania sowieckie, wykorzystując do walki z nieprzyjacielskimi czołgami butelki z benzyną i jedno działko przeciwpancerne.
W rejonie Oszmiany do tych oddziałów dołączył batalion KOP „Budsław” któremu udało się wycofać w walce z zajmowanego odcinka granicznego. Połączone bataliony wsparte szwadronem kawalerii zostały wieczorem 18 września okrążone i po zaciętej walce rozproszone. Większość żołnierzy dostała się do niewoli i tylko drobnym grupom udało się przebić do granicy litewskiej.
Batalion KOP „Iwieniec” został zaatakowany przez sowiecki 6. Korpus Kawalerii. Pomimo dużych strat załogi strażnic zdołały wycofać się z granicy, a rankiem batalion rozpoczął odwrót w kierunku na Lidę. W czasie odwrotu w rejonie Żukowego Borka nad Niemnem batalion stoczył bój z Sowietami i poniósł znaczne straty. Resztki baonu wyrwały się z okrążenia i kontynuowały marsz do Lidy, w rejonie której 19 września zostały okrążone przez czołgi sowieckie i rozbrojone. Jedynie nie prowadzący walki szwadron KOP „Iwieniec” w całości przekroczył granicę polsko-litewską.
Pułk KOP „Głębokie”
Po ogłoszeniu mobilizacji powszechnej w oparciu o pododdziały pułku utworzono 3. Pułk piechoty KOP. Pułk odtworzono w składzie dwóch batalionów: „Łużki” i „Podświle” pod dowództwem ppłk. Jana Świątkowskiego, z zadaniem osłony granicy z ZSSR od styku z Łotwą, na długości ponad 164 km.
Po agresji sowieckiej kompanie graniczne batalionu KOP „Łużki” zostały rozbite w walce. Tylko nielicznym żołnierzom ze strażnic udało się wydostać i dołączyć do dowództwa batalionu, które z plutonem km i odwodowym dołączyło do dowództwa pułku KOP „Głębokie” i tocząc potyczki z Armią Czerwoną wycofało się ku granicy łotewskiej, którą przekroczyło 20 września w rejonie miasteczka Turmonty.
Kompanie graniczne batalionu KOP „Postawy” z wyjątkiem 1. kompanii, która została zniszczona w walce, wycofały się do dowództwa batalionu i razem z nim – tocząc na szlaku odwrotu walki z oddziałami sowieckimi – skierowały się do granicy łotewskiej, którą przekroczyły 23 września. Kompania odwodowa została 14 września 1939 roku załadowana do pociągu i skierowana do batalionu KOP „Kleck”, a po agresji sowieckiej dzieliła los tego batalionu w Zgrupowaniu KOP gen. bryg. Wilhelma Orlik-Rückemanna i z nim walczyła pod wsią Wytyczno, gdzie skapitulowała.
Obrona Wilna
W pierwszych dniach września 1939 roku w mieście pozostały nieliczne oddziały Obszaru Warownego (OW) „Wilno” oraz jednostki administracji wojskowej i służb. 13 września nad Wilnem pojawiły się niemieckie samoloty naprowadzane przez sowiecką radiostację w Mińsku i zbombardowały miasto. Wojna wkroczyła wówczas na Wileńszczyznę. 17 września na miasto skierowały się dwie sowieckie armie z Frontu Białoruskiego: 3. Armia (122 tysiące żołnierzy) oraz 11. Armia (90 tysięcy).
Dowódca OW „Wilno” ppłk Kazimierz Klochowicz przekazał dowodzenie komendantowi miasta ppłk. Tadeuszowi Podwysockiemu, który do swojej dyspozycji miał wprawdzie około 14 tysięcy żołnierzy i ochotników, ale tylko około 5000 żołnierzy z Ośrodka Zapasowego 1. i 19. Dywizji Piechoty była uzbrojona. Obrońcy nie mieli moździerzy, a tylko kilka działek przeciwpancernych i dział polowych. W celu zwiększenia sił obrońców do miasta ściągnięto z granicy litewskiej bataliony pułku KOP „Wilno”.
Dowódcą polskiej obrony był ppłk Podwysocki, ale w mieście od 14 września przebywał dowódca Obrony Przeciwlotniczej Okręgu Korpusu nr III płk dypl. Jarosław Okulicz-Kozaryn, który podjął decyzję o podporządkowaniu się dyrektywie Naczelnego Wodza i odejściu wojska na Litwę.
Wobec sprzeciwu części oficerów zmienił swój rozkaz i nakazał opuszczenie miasta przez oddziały niebojowe; reszta miały pozostać na swoich stanowiskach, ale podjąć walkę tylko na wyraźny rozkaz. Około godziny 17:00 18 września na przedmieściach Wilna pokazały się pierwsze sowieckie jednostki z 36. Dywizji Kawalerii, które napotkały opór kompanii z batalionu KOP „Orany”. Po krótkiej walce Polacy zostali zmuszeni do odwrotu, a Sowieci zajęli wschodnie rubieże miasta.
Ppłk Podwysocki udał się samochodem z białą flaga w stronę oddziałów, Armii Czerwonej chcąc oznajmić, że polskie oddziały nie pragną konfrontacji i prosić o nieatakowanie miasta. Jednak auto jego zostało ostrzelane, a on sam cudem uszedł z życiem. W tym czasie z częścią wojska i Policji Państwowej miasto opuścił płk dypl. Okulicz-Kozaryn. Skierowali się oni do Grodna, gdzie później wzięli udział w jego obronie. W tej sytuacji ppłk Podwysocki postanowił pozostać w Wilnie i zorganizować obronę z pozostałych oddziałów. W tym czasie sowiecki 8. pułk czołgów zaatakował most Zielony, by zablokować Wilno od strony zachodniej. Polscy obrońcy obrzucili czołgi granatami, zatrzymując sowieckie natarcie na południowo-wschodnich rubieżach miasta
Od strony Ostrej Bramy i Rossy atakowały czołgi 6. Brygady Pancernej, na których drodze stanęli żołnierze z batalionu KOP „Troki”, powstrzymując sowiecki oddziały do 19 września. Jednak już wieczorem 18 września miasto opuścił sztab OW „Wilno” oraz cześć mieszkańców i administracja państwa, wraz z ppłk. Tadeuszem Podwysockim. Wilno mogło teraz liczyć jedynie na siebie. Żołnierzy KOP broniących miasta od Ostrej Bramywsparła 20. bateria artylerii przeciwlotniczej, która strzałami na wprost zniszczyła kilka czołgów sowieckich. Obrońców wspierali ochotnicy pod dowództwem por. Edwarda Świdy. Byli to junacy Junackich Hufców Pracy, niezmobilizowani rezerwiści i harcerze. Mając jedynie kilka karabinówmaszynowych i butelki z benzyną, ten oddział zdołał uszkodzić dwa sowieckie czołgi, ale z brakuamunicji musiał wycofać się. Kiedy Sowieci zaczęli przejmować inicjatywę, resztka batalionów KOP i bateria przeciwlotnicza wycofała się z Wilna i skierowała w stronę Litwy.
W mieście pozostały oddziały złożone z harcerzy, studentów i mieszkańców miasta, którzy dalej bronili swojego miasta. Kiedy oficerowie odeszli, żołnierze się wycofali, zostali ci najmłodsi. Dla nich nie było innej alternatywy niż walka. 19 września o godzinie 5:45 rozpoczął się ponowny atak Armii Czerwonej na most Zielony,broniony przez ochotników. Zaciętość wilnian doprowadziła do powstrzymania pierwszej fali natarcia, lecz kolejne ataki przełamały polskie barykady, a obrońcy musieli się wycofać. Nie chcąc jednak oddawać mostu ustawili nań ciężarówkę z beczkami benzyny, którą następnie podpalono. Lecz Sowieci pokonali i tę przeszkodę i zajęli most.
Aktor Emil Karewicz, wówczas ochotnik broniący Wilna, tak wspominał te wydarzenie:
„ W nocy obudziły mnie strzały armatnie. Ubrałem się i wyszedłem na ulicę. Świtało już. W bramach stały grupki ludzi. Ktoś mówił, że to strzelają w okolicy mostu Zielonego. Wróciłem, chwyciłem płaszcz, maskę i pobiegłem do miejsca koło szpitala św. Jakuba, skąd już można było widzieć most. To, co ujrzałem, zmroziło mnie. Ludzi ani śladu, natomiast na środku mostu tkwił wojskowy samochód ciężarowy – polski fiat, a od strony ulicy Zygmuntowskiej stał przyczajony sznur ogromnych szarych czołgów, jakich dotąd nigdy nie widziałem. A więc Sowieci!”.
Wycofujące się polskie oddziały były ostrzeliwane przez żydowskie bojówki komunistyczne czekające na Rosjan. Walki trwały do wieczora 19 września 1939 roku, a Armia Czerwona stopniowo opanowała całe miasto.
RTR
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!