Grupa Wagnera to nie jedyna „prywatna armia”, która działała w Rosji, korzystając z przychylności Kremla i możliwości funkcjonowania w prawnej szarej strefie. „Każdy oligarcha czy wpływowy gubernator chciał mieć swoją, bo stało się jasne, że kolejny podział władzy będzie siłowy” – powiedział Polskiej Agencji Prasowej politolog i analityk Iwan Prieobrażenski.
„Teraz władze próbują wziąć je pod kontrolę – przez ministerstwo obrony czy służby specjalne. Ale ryzyko, że prywatne armie zostaną wykorzystane w przypadku kryzysu władzy albo nawet bez niego do nowej walki o podział wpływów jest absolutnie realne. To jak przysłowiowa strzelba Czechowa – jeśli w pierwszym akcie wisi na ścianie, to wcześniej czy później musi wystrzelić”
– mówi przebywający poza Rosją – w Czechach – analityk Iwan Prieobrażenski.
„Każdy, kto tylko mógł, zaczął tworzyć prywatne armie. To się stało w sytuacji, gdy wyrósł Prigożyn. Kolejny podział władzy może się odbyć przy użyciu siły. Z tego co wiem, to wszyscy właśnie do tego się przygotowują. Duże struktury oligarchiczne, przemysłowo-finansowe chcą prawa do tworzenia własnych armii pod dowolnym pretekstem”
– opowiada Preobrażenski.
Jeszcze przed tzw. buntem Prigożyna portal Politico pisał, że Grupa Wagnera to zaledwie wierzchołek góry lodowej, a prywatnymi armiami dysponują zarówno wielkie państwowe korporacje, jak Gazprom czy gazowe imperium przyjaciela Putina Giennadija Timczenki, jak i resort obrony czy poszczególni gubernatorowie.
Wprowadzone w lipcu br. zmiany prawne umożliwiają gubernatorom tworzenie specjalnych firm wojskowych. Broń i amunicję miałoby im zapewniać Ministerstwo Obrony, a do ich zadań ma należeć ochrona porządku publicznego „w okresie mobilizacji, stanu wojennego, podczas wojny”.
„Nie wiadomo, jak Putina do tego przekonano. Możliwe, że uznał, iż gubernatorzy, to taka sama część systemu jak resort obrony, tzn. że da się ich kontrolować, są lojalni. To jednak moim zdaniem poważny błąd”
– ocenia Prieobrażenski.
Politolog przypomina, że w postsowieckiej historii Rosji dochodziło do „gubernatorskich buntów”, a Putin od czasu dojścia do władzy właśnie konsekwentnie ograniczał prerogatywy władz regionalnych. Robił to, odbierając im wybory, kontrolę nad finansami i – co bardzo ważne – nad strukturami siłowymi. Teraz ten trend się odwrócił.
RES na podst. PAP
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!