Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stwierdził, że na Białorusi rzekomo przygotowywany jest zamach stanu. Podobne oświadczenie złożył wcześniej szef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa Nikołaj Patruszew, również rosyjskie media regularnie piszą o zamachu stanu w tym kraju.
Z czym związane są te wypowiedzi?
Portal Charter97.org rozmawiał o tym z Borysławem Berezą, ukraińskim politykiem i byłym członkiem Rady Najwyższej.
– Oświadczenia te koncentrują się na fakcie, że rosyjskie wojska znajdują się na Białorusi, rzekomo w celu ochrony przed pseudo-przewrotem. Chociaż należy wyraźnie pamiętać, że w 2020 roku na Białorusi miał miejsce zamach stanu po sfałszowanych wyborach. Doszło do krwawego rozpędzania demonstracji, a następnie represji wobec opozycji. Jeśli można mówić o zamachu stanu, to był to zamach stanu dokonany przez Łukaszenkę.
– Białoruski dyktator regularnie wspomina też o pułku Kalinowskiego, który walczy na Ukrainie. Czy postrzega białoruskich ochotników jako zagrożenie?
– Oczywiście, że tak, jak każdy dyktator boi się wolnych ludzi, boi się możliwości obalenia swojej władzy. Łukaszenka widzi zagrożenie w samym istnieniu pułku Kalinowskiego. Ten strach byłby dla niego trwały i niezmienny, nawet gdyby pułk składał się tylko z jednego człowieka. Jeden wolny człowiek może przewodzić tysiącom, tego boi się Łukaszenko. To strach dyktatora, który ma krew na rękach i który ma za plecami tylko siłowików, a nie poparcie ludzi.
– Czy Łukaszenkę zbawi broń jądrową na Białorusi?
– Broń nuklearna, która pojawiła się lub pojawi się na Białorusi, nie jest tak naprawdę dla ochrony Łukaszenki ani dla żadnych gwarancji. To wielka geopolityczna gra Putina przeciwko zbiorowemu Zachodowi.
Ale Zachód absolutnie nie reaguje, nie ma strachu, napięcia ani niepokoju. Biden powiedział jedynie, że jest to absolutnie nieodpowiedzialne działanie ze strony Rosji. Nie było żadnej innej poważnej reakcji, ponieważ klucze do tej broni będą na Kremlu, a Kreml i tak boi się użyć broni jądrowej przeciwko kolektywnemu Zachodowi. To tylko gra, nic więcej.
Z drugiej strony może dojść do uderzenia prewencyjnego na terytorium Białorusi z powodu broni jądrowej. To już jest zagrożenie dla samego Łukaszenki. Putin nie będzie go bronił, tak jak nie bronił Paszyniana w Armenii, ponieważ rozumie, jak słaba jest teraz jego armia. Po prostu nie ma teraz czym bronić ani Białorusi, ani żadnego innego kraju, który może być w tymczasowym sojuszu z Kremlem.
ba za charter97.org
2 komentarzy
PI Grembovitz
20 czerwca 2023 o 18:30Niestety!
Biały Ruski naród nie chce tego tak naprawdę.
I to jest straszne.
Niewolnicy russ systemu.
PI Grembovitz
20 czerwca 2023 o 18:53KGB!