Podczas nocnego ataku rakietowego w Kijowie zginęły trzy osoby, nie mogąc dostać się do najbliższego schronu znajdującego się w miejscowej przychodni. Sprawą zdarzenia zajęła się już policja.
Jak podaje portal „New Voice”, zatrzymano ochroniarza schronu. Mieszkańcy pobliskich domów w dzielnicy desnieńskiej powiedzieli, że w ciągu 15-20 minut po ogłoszeniu alarmu nie mogli dostać się do schronu, ponieważ strażnik nie otworzył drzwi.
Wiadomo również, że mężczyzna był tej nocy pod wpływem alkoholu i pił alkohol w miejscu pracy, i to nie pierwszy raz.
Dyrektor Wydziału Bezpieczeństwa Miejskiego Kijowskiej Miejskiej Administracji Państwowej Roman Tkaczuk stwierdził, że strażnik miał rzekomo próbować otworzyć schron, ale doszło do wybuchu. Według niego mężczyzna jest w szpitalu.
Kijowska prokuratura wyjaśniła, że strażnik polikliniki został przewieziony na policję, ale nie został zatrzymany.
„Strażnik polikliniki nie został zatrzymany, został przewieziony na komisariat policji, ponieważ miał widoczne oznaki upojenia alkoholowego” – powiedziała agencji UNIAN rzeczniczka kijowskiej prokuratury Nadieżda Maksymiec.
Dodała, że ustalane są okoliczności jego „przebywania w takim stanie”, a także czy w czasie nalotu był w pracy i czy ma związek z przedmiotem postępowania przygotowawczego.
„Najpierw musimy ustalić odpowiedzialność urzędników z administracji tej placówki medycznej. Jego działania [ochroniarza – red.] zostaną oczywiście poddane ocenie prawnej. Ustalamy okoliczności, czy znajdował się w stanie stanu nietrzeźwości, to powinna ustalić policja. Ale nie trzeba odwracać uwagi, bo ustalamy odpowiedzialność urzędników, którzy byli zobowiązani do zorganizowania utrzymania tego schronu i zapewnienia swobodnego dostępu do niego ludziom w czasie nalotu” – wyjaśniła.
Pojawiły się informacje, że mężczyzna w czasie nalotu miał być ranny, jednak według Maksymiec na nic się nie uskarżał. W tym samym czasie przebywał w placówce medycznej i za jego zgodą został wysłany na badanie pod kątem spożycia alkoholu.
Przypomnijmy, dzisiejszej nocy rosyjscy najeźdźcy zaatakowali Kijów dziesięcioma rakietami Iskander-M i Iskander-K.
Wszystkie rakiety zostały zestrzelone, jednak ich spadające doprowadziły do zniszczeń i spowodowały śmierć ludzi.
W dzielnicy desnieńskiej zginęły dwie kobiety i dziewczynka. W czasie nalotu zmierzały do schronu w przychodni medycznej. Nie zostały jednak do niego wpuszczone.
Burmistrz Kijowa Witalij Kliczko powiedział, że odpowiada za to kierownik placówki medycznej i władze dzielnicy. Poinformował, że przyczyny niedostępności schronu badają specjaliści z Wydziału Bezpieczeństwa Miejskiego.
Opr. TB, t.me/nvua_official/52934
1 komentarz
Paweł Kopeć
1 czerwca 2023 o 18:21To tylko: stres, nerwy, chaos…
Przypominam.
Jest wojna.
Vide: wrzesień 1939…
I dalej.