Ukraiński dziennikarz Jurij Butusow opublikował wywiad z dowódcą białoruskiego batalionu „Wołat” (pułk im. Kalinowskiego) Janem Mielnikowem ps. „Białorus”.
„Bóg nas strzeże. Mamy bardzo ciężkie straty, ale te straty to są ranni. Można je wyleczyć. To nie są amputacje, to nie są poważne obrażenia narządów wewnętrznych. W większości są to ciężkie obrażenia o średnim stopniu ciężkości. Ale nasi chłopcy są mocni, to giganci! I za jakiś czas każdy z nich wróci do służby” – mówi o udziale Białorusinów w walkach o Bachmut.
Mielnikow walczy o Ukrainę od 2014 roku. Mówi, że „Białorusini przez cały czas tej wojny, która trwa już dziewięć lat, byli w punktach zapalnych”.
Jan Mielnikow podkreśla, że na Ukrainie toczy się walka o Europę, a dla Białorusinów ostatecznym celem jest wyzwolenie ich kraju spod dyktatury Aleksandra Łukaszenki.
„Naszą obecnością tutaj, naszą przelaną krwią pokazujemy Ukraińcom, że nie ma potrzeby utożsamiać obecnego rządu Białorusi z Białorusinami, z narodem białoruskim. Białorusini to nie to samo, co rząd Białorusi” – mówi dowódca „Wołata”.
Mielnikow pytany, czy odczuwał dyskomfort, kiedy 24 lutego 2022 roku państwo Białoruś udostepniło swoje terytorium Federacji Rosyjskiej do ataku na Ukrainę mówi, że absolutnie nie.
Jak powiedział, od 2014 roku obserwował, jakim wielkim zaufaniem obdarzało ukraińskie społeczeństwo Łukaszenkę, aż do rosyjskiej inwazji cieszył się największym zaufaniem spośród przywódców państw. „Białorus” mówi, że nawet po brutalnie stłumionych protestach w jego kraju w 2020 roku, Ukraińcy nie wierzyli, że dyktator ma krew na rękach, a państwo nie zrobiła nic, aby go zatrzymać.
„Ukraina nie zerwała z nim stosunków dyplomatycznych. Ukraina dalej z nim handlowała. Dlatego, gdy z tego kraju weszły rosyjskie wojska, moje sumienie było czyste”
oprac. ba za YouTube Jurij Butusow
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!