Amerykański senator z Idaho, republikanin Jim Rish powiedział, że Rosja będzie jeszcze przez wiele dziesięcioleci będzie odczuwała konsekwencje agresji na Ukrainę. To będą nie tylko straty gospodarcze, ale też brak zaufania do niej.
Mowa nie tylko o jakiejś poprawie stosunków z Ukrainą, ale także z całym światem – wyjaśnił polityk w wywiadzie dla Europejskiej Prawdy na marginesie „Halifax Security Forum”.
Jego zdaniem, po zakończeniu wojny stosunki dobrosąsiedzkie między Ukrainą a Federacją Rosyjską są niemożliwe.
„Naród Ukrainy nienawidzi Rosji. I to jest usprawiedliwiony gniew, który nie zniknie, którego nie da się „zaleczyć” przez kilka pokoleń. Dlatego nawet po zakończeniu wojny nie może być pojednania. Nie będzie tak, że wszyscy się pogodzą, obejmą się i będą żyć dalej. Tak się nie stanie” – podkreślił.
Zaznaczył, że Rosjanom już nikt nie zaufa.
„Wojna będzie też ciężka dla Rosji. Rosja z powodu tego, co zrobiła, będzie cierpieć przez wiele dziesięcioleci, bo świat nie będzie ufał Rosjanom, nie będzie chciał robić z nimi interesów. Wszystko to wpłynie na kraj. Wraz z końcem wojny nic nie przeminie” – powiedział.
Według niego, nawet odsunięcie od władzy Putina niczego nie zmieni.
„Świat nie powie: „Och, w porządku, teraz wszystko jest w porządku!”. Nie, tak nie będzie. Dlatego, że bez względu na to, że decyzja o rozpoczęciu wojny należała do jednego człowieka, odpowiedzialność z nią ponosi cały kraj” – dodał.
Według najnowszych danych, od początku wojny na pełną skalę śmierć poniosło 8311 ukraińskich cywilów, w tym 437 dzieci. Rannych zostało ponad 11 tys. cywilów.
Według najnowszych danych łączne straty bojowe Rosji od 24 lutego wyniosły około 84 600 osób.
Opr. TB, www.eurointegration.com.ua
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!