W Jabłonnie pod Warszawą odbył się zjazd opozycyjnych polityków rosyjskich, którzy debatowali o tym, jak obalić system, i jak ma wyglądać ich kraj po upadku reżimu Putina.
Niektórzy delegaci przybyli do Jabłonnej z różnych regionów Rosji, zaryzykowali, bo po powrocie do kraju mogą dotknąć ich represje.
Jak wskazuje Rusłan Szoszyn na łamach dziennika Rzeczpospolita, organizatorzy – wzorem radzieckim – nazwali imprezę „Zjazd Deputowanych Ludowych”. W imperium komunistycznym formalnie był to najwyższy organ władzy. Ale zwołano go tylko raz, w 1989 roku, i doprowadził do upadku imperium.
Członkowie komitetu organizacyjnego pierwszego Zjazdu Deputowanych Ludowych Rosji uważają, że udało im się stworzyć protoparlament kraju. Uczestnicy opublikowali apele do rodaków, Ukraińców i zachodnich polityków.
Delegaci przyjęli szereg dokumentów, z których wynikają intencje polityczne uczestników. Min. zjazd zadeklarował, że „potwierdza granice państwowe Rosji z dnia 19 lutego 2014 r.” i „uznaje potrzebę sprawiedliwego odszkodowania dla narodu ukraińskiego i państwa ukraińskiego, którego konkretne formy i wymiary zostaną określone w odpowiednich umowach”.
„Deklaracja podstawowa” stwierdza, że Zjazd „potępia wszelkie ofiary wśród ludności cywilnej i odrzuca akty terrorystyczne wymierzone w ludność cywilną, niezależnie od światopoglądu”.
W preambule projektu „Ustawy o ruchu oporu” czytamy:
„Zjazd uważa, że prawo do buntu, jako prawo do przeciwstawiania się uciskowi, prawo do rewolucji i prawo do walki z uzurpatorami władzy, w tym ze środkami walki zbrojnej, jest naturalnym prawem Narodu Rosji”.
Kongres przyjął też kilka apeli, m.in. do obywateli Ukrainy i zachodnich sojuszników koalicji antyputinowskiej.
Pierwszy dokument, napisany po rosyjsku i ukraińsku, stwierdza m.in.:
„Dzisiaj płacicie ogromną cenę za swoją wolność, bo wcześniej nie zapłaciliśmy za naszą. Nie ma na to wymówek. Szalony dyktator zawsze może zwiększyć liczbę ofiar o dziesiątki lub setki razy. Dołączyliśmy do walki. Jest późno. Nie w tej ilości. Nie na wszystkich frontach. W każdym razie my, uczestnicy rosyjskiego ruchu oporu antyputinowskiego, możemy spojrzeć wam w oczy. Nie stawiajcie krzyżyka na wszystkich Rosjanach. W Rosji jest wielu ludzi, którzy kochają Ukrainę, ale boją się i nie rozumieją, w jaki sposób jego osobiste poświęcenie może wam pomóc”.
Drugi apel został opublikowany w języku rosyjskim i angielskim. Podkreśla potrzebę przemyślanej i precyzyjnej strategii normalizacji Rosji.
oprac. ba za rp.pl/golosameriki.com
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!