Katolicy z Mińska zbierają się na modlitwie przy zamkniętym przez reżim dwa tygodnie temu kościele św. Szymona i Eleny, znanym jako Czerwony kościół. 11 października po południu milicjanci próbowali zatrzymać księdza Władysława Zawalniuka, wieloletniego proboszcza parafii. Kapłan na znak protestu po odebraniu świątyni od ponad tygodni utrzymuje głodówkę.
We wtorek, gdy modlił się na dziedzińcu przy zamkniętych drzwiach Czerwonego Kościoła, rzucili się na niego umundurowani milicjanci, próbując siłą go stamtąd odciągnąć. Na stanowcze „NIE!” księdza, odpuścili.
Jak informowaliśmy, zainscenizowany przez nieznanych sprawców atak na kościół i niewielki pożar w jednym z pomieszczeń, stał się dla władz pretekstem do zamknięcia świątyni, a w konsekwencji odebrania go wiernym.
12 października, czyli dziś mija termin ultimatum, władze zażądały opróżnienie budynku kościoła z mienia ruchomego. Parafia otrzymała także pismo z nakazem opuszczenia plebanii, budynku przylegającego do świątyni, w którym mieszkają księża.
Czerwony Kościół w Mińsku to wizytówka białoruskiej stolicy. Usytuowany w centrum miasta, na Placu Niepodległości (tym z pomnikiem Lenina) na prawo od Domu Rządu, nawet wizualnie tworzy kontrast z sowieckim dziedzictwem Białorusi.
Dlaczego jest solą w oku władz? W latach 90. dla kilku pokoleń białoruskich dzieci, które wychowywały się przy włączonym radiu, niedzielna msza z Czerwonego Kościoła transmitowana przez radio w języku białoruskim, stała się swoistą szczepionką przeciwko wszystkiemu, co sowieckie. Od czasu przekazania go w użytkowanie katolikom (w czasach sowieckich mieściła się w nim siedziba wytwórni filmów, obecnie od 2013 roku zarządza nim spółka miejska „Mińskaja Spadczyna”) był miejscem dziesiątek inicjatyw probiałoruskich i symbolem oporu wobec władz.
Jak przypomina białoruska teolog i politolog Natallia Wasilewicz, na portalu inspiredminds.de, podczas masowych demonstracji przed Domem Rządu w sierpniu 2020 roku, Czerwony Kościół wielokrotnie stawał się schronieniem dla protestujących. 26 sierpnia 2020 roku podczas pałowania protestujących na Placu Niepodległości siły bezpieczeństwa zablokowały wejścia Czerwonego Kościoła. Metropolita Tadeusz Kondrusiewicz, wydał w związku z tym incydentem oświadczenie, w którym wyraził „zdecydowany protest” i nazwał działania władz „nielegalnymi”.
31 sierpnia 2020 roku władze wymieniły zamki w kościele, a sam arcybiskup Kondrusiewicz nie został wpuszczony do kraju gdy wracał z Polski. Wcześniej, wraz z innymi księżmi katolickimi modlił się pod aresztem na Akrestina, gdzie torturowano Białorusinów zatrzymanych podczas protestów. Punkt ciężkości wydarzeń wokół Czerwonego Kościoła przeniósł się zatem na losy samego metropolity Kondrusiewicza. W wyniku tego skandalu reżim z jednej strony pokazał się jako represyjny i wrogi wobec Kościoła katolickiego, ale z drugiej strony uzyskał wizytę kilku delegacji watykańskich i negocjacje ze Stolicą Apostolską.
Natalia Wasilewicz wskazuje, że na razie Kościół na Białorusi próbuje rozwiązać problem na polu prawnym i dyplomatycznym, bez otwartej, publicznej konfrontacji z władzą. Zauważa jednak, że dwuletnia konfrontacja pomiędzy reżimem a Kościołem pokazuje, ten ostatni otrzymał niewystarczające wsparcie ze strony Watykanu.
Zdaniem białoruskiej teolog, konflikt może po raz kolejny stać się narzędziem zmuszającym Watykan do dialogu i negocjacji. Ale co gorsza, jeśli reżimowi uda się spokojnie i bez oporu zająć Czerwony Kościół, będzie on działał na rzecz zastraszenia społeczności rzymskokatolickiej na Białorusi.
Natalia Wasilewicz przewiduje, że scenariusz władz może jednak wymknąć się spod kontroli, a odebranie kościoła wiernym może stać się decydującym zapalnikiem, który uruchomi nową falę protestów. Jednym słowem Czerwony Kościół może stać się punktem zbornym protestu nie tylko społeczności katolickiej, ale w ogóle społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi.
ba na podst. inspiredminds.de
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!