Decyzja Rosji o aneksji czterech ukraińskich regionów oznacza odcięcie drogi do kompromisu. Negocjacje są już niemożliwe, a prawdopodobieństwo, że wojna będzie trwała dopóty, dopóki jedna ze stron nie wygra, staje się coraz bardziej realne.
4 października Rada Federacji, w ślad za Dumą Państwową ratyfikowała umowy o przyjęciu do Federacji Rosyjskiej tzw. „ŁRL”, „DRL”, obwodów zaporoskiego i chersońskiego. Po ich podpisaniu przez Władimira Putina Rosja uzna te terytoria za swoje. I jak zauważa na portalu svaboda.org białoruski politolog Walery Karbalewicz, tragikomedia polega na tym, że w dokumentach nie określono granic obwodów chersońskiego i zaporoskiego. Powstaje więc pytanie, za czym głosowali senatorowie?
Według Karbalewicza, takie forsowanie natychmiastowego przyłączania do Rosji czterech ukraińskich regionów miało rozwiązać kilka problemów Kremla.
Przede wszystkim władze rosyjskie starają się zneutralizować złość w społeczeństwie w związku z mobilizacją.
„Putin pokazuje Rosjanom, że wojna nie jest bezcelowa, że już jest rezultat, Rosja zdobyła nowe terytoria, ofiary nie idą na marne. Dlatego niech wojna nie będzie mała, ale wielka, ale zwycięska”.
Co ciekawe, wbrew przewidywaniom ekspertów, mobilizacja nie spowodowała masowego odrzucenia wojny w rosyjskim społeczeństwie. Według sondaży Centrum Lewady poparcie dla „operacji specjalnej” spadło tylko o 6 punktów procentowych. Dlatego, póki naród nie ocknął się z tego szaleństwa, trzeba dać mu nagrodę w postaci zdobytych terytoriów.
Ekspert wskazuje na inny powód. Jego zdaniem Kreml stara się powtórzyć historię z „konsensusem krymskim”. Przypomina, że w 2014 roku społeczeństwo rosyjskie entuzjastycznie zaakceptowało aneksję Krymu. Wtedy poparcie Kremla wyniosło 86%. Teraz Putin chce to powtórzyć, liczy, że Rosjanie z takim samym entuzjazmem zaakceptują aneksję nowych terytoriów ukraińskich do Rosji i wybaczą Putinowi śmierć rosyjskich żołnierzy na froncie oraz spadek poziomu życia w Federacji Rosyjskiej z powodu zachodnich sankcji oraz międzynarodowej izolacji.
Po trzecie, teraz, gdy cztery ukraińskie regiony zostały uznane za część Rosji, każda próba wkroczenia Sił Zbrojnych Ukrainy na to terytorium zostanie ogłoszona atakiem na ziemie rosyjskie. „I wtedy Ukrainę będzie można nazwać agresorem, a Rosję ofiarą agresji. Będzie powód do wypowiedzenia Ukrainie wojny, do przeprowadzenia nie częściowej, ale pełnej mobilizacji, do kolejnej fali patriotyzmu w Federacji Rosyjskiej”.
Zdaniem Karbalewicza, jeśli Ukraina zacznie podbijać terytorium, które Federacja Rosyjska uzna za własne, Kreml uzna, że użycie broni jądrowej jest uzasadnione.
Ekspert wskazuje na czwarty powód; „ Kreml zagrał va banque, dramatycznie podnosząc stawkę w wielkiej grze geopolitycznej. Moskwa stara się postawić świat przed faktem, zademonstrować Ukrainie i Zachodowi, że Rosja jest gotowa poprowadzić wojnę do zwycięskiego końca, bez względu na jakiekolwiek poświęcenia”.
Wreszcie Karbalewicz zauważa, że w obliczu decyzji o przyłączeniu czterech ukraińskich regionów do Rosji, również Białoruś zostaje wciągana w ten wir wojny i głośniejszego popierania Rosji.
Przypuszcza on, że podczas niedawnego spotkania w Soczi Putin zażądał od Łukaszenki bardziej aktywnego i konsekwentnego wypełniania przez Białoruś sojuszniczego obowiązku, zdecydowanie wspierającego Federację Rosyjską w jej konflikcie z Ukrainą i Zachodem.
„To nie przypadek, że zaraz potem Łukaszenka musiał po raz pierwszy pojechać do Abchazji. Jest coraz więcej informacji o możliwym pojawieniu się nowych rosyjskich formacji wojskowych na terytorium Białorusi”.
O dociśnięciu Łukaszenki przez Putina może świadczyć fakt spotkania, które 4 października odbył z siłami bezpieczeństwa w Ministerstwie Obrony.
Ubrany w mundur wojskowy przyznał, że Białoruś bierze udział w wojnie na Ukrainie:
„Jeśli chodzi o nasz udział w specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie, to my tam uczestniczymy. Nie ukrywamy tego”.
O ile wcześniej Łukaszenka deklarował, że jest za pokojem, to tym razem podobne słowa nie wybrzmiały. Dużo uwagi poświęcił za to kwestii walki z „uciekinierami”, czyli wpływom emigracji politycznej i Białorusinów walczących w pułku Kalinowskiego za wolność Ukrainy.
Według Walerego Karbalewicza, Łukaszenka nie ma już pewności, czy w krytycznym momencie może liczyć na lojalność dowództwa wojskowego, a częste spotkania z organami bezpieczeństwa i powtarzaniem tych samych apeli i zaklęć pełnią rolę pewnego rodzaju psychoterapii.
Kresy24.pl za svaboda.org
1 komentarz
Arek
27 lipca 2024 o 10:03Putin Rosją itak weźmie co zechce. Niedługo rozpoczną się rozmowy Trump -Putin!
Wszyscy nato czekamy i na pokój. Niedługo zachód znowu zacznie robić interesy z Rosją.
A my zostaniemy z ogromnym problemem jakim są Ukraińcy w naszym kraju! Oni powini potem bezwzględnie zostać odesłanie do domu.