Minister Spraw Zagranicznych Serbii Nikola Selaković zauważył, że uznanie „byłoby całkowicie sprzeczne” z interesami państwowymi i narodowymi.
Serbia „na podstawie prawa międzynarodowego” nie może zaakceptować wyników tak zwanych referendów organizowanych przez Rosję w „DRL”, „ŁRL”, a także w obwodach chersońskim i zaporoskich na Ukrainie, poinformował w niedzielę, po powrocie ze Zgromadzenia Ogólnego ONZ, szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych Serbii Nikola Selaković.
„Republika Serbii, zgodnie z Kartą Narodów Zjednoczonych, a także zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami i normami prawa międzynarodowego, nie może zaakceptować wyników referendum w regionach ukraińskich” – cytuje rosyjska agencja TASS ministra.
– Z jednej strony jesteśmy fundamentalnie przywiązani do zasad i reguł prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych, z drugiej strony byłoby to całkowicie sprzeczne z naszym państwowym i narodowym interesem, całkowicie sprzeczne z naszą narodową polityką zachowania integralności terytorialnej suwerenność i przestrzeganie zasady niezmienności granic, oświadczył Nikola Selaković.
Wcześniej w wywiadzie dla stacji telewizyjnej France 24 minister spraw zagranicznych Białorusi Władimir Makiej powiedział, że Białoruś będzie monitorować sytuację i podejmie decyzję o uznaniu wyników „zgodnie z interesami narodowymi”.
„Musimy uratować Łukaszenkę przed Rosją”. Szef MSZ Białorusi prosi Zachód o ocalenie kraju
oprac. ba
1 komentarz
Antoni Kosiba
30 września 2022 o 00:31„Nawet” Serbia? To nie dziwota, że ona nie uznaje, przecież niezbyt dawno w podobny sposób została pozbawiona części swojego historycznego terytorium – to tam nastąpiło w średniowieczu wydarzenie, które w znacznym stopniu ukonstytuowało naród serbski (w tragicznych dlań okolicznościach – mowa o bitwie na Kosowym Polu).