W nocy z 12 na 13 września doszło do kolejnej odsłony konfrontacji między Azerbejdżanem i Armenią. Państwami, które od dziesięcioleci toczą spór o region Górnego Karabachu, wzajemnie oskarżają się o agresję.
Sytuacja na granicy Armenii z Azerbejdżanem pozostaje skrajnie napięta, trwają walki pozycyjne – poinformował Aram Torosjan, rzecznik ministerstwa obrony Armenii. Strony informują o stratach wśród wojska.
„Wróg używa artylerii, moździerzy i dronów. Pociski spadają na cywilną infrastrukturę”- powiedział rzecznik resortuna konferencji prasowej.
Według Torosjana na niektórych kierunkach siły zbrojne Azerbejdżanu podjęły natarcie.
Z kolei Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu oświadcza, że w nocy 12 września siły zbrojne Armenii dokonały zakrojonej na szeroką skalę prowokacji w kierunku granicy Dashkasan, Kelbajar i Lachin.
Ministerstwo informuje, że grupy dywersyjne przeciwnika w ciemności zaminowały tereny między pozycjami armii azerbejdżańskiej a drogami zaopatrzeniowymi w różnych kierunkach, wykorzystując górzysty teren i doliny. Aby temu zapobiec, armia azerbejdżańska podjęła pilne działania i doszło do starć.
Ministerstwo podaje, że niektóre pozycje armii, schrony i twierdze na wspomnianych terenach są pod intensywnym ostrzałem z różnych rodzajów broni, w tym z moździerzy. Odnotowano również straty kadrowe i uszkodzenia infrastruktury wojskowej, a Armenia skoncentrowała broń ofensywną, ciężką artylerię i personel wzdłuż granic Azerbejdżanu.
Ponadto Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu stwierdza, że informacje strony ormiańskiej o atakach Azerbejdżanu na ludność cywilną, obiekty i infrastrukturę są nieprawdziwe, a „przeciwdziałanie w odpowiedzi na prowokacje” ma charakter lokalny i ma na celu obiekty wojskowe, jakimi są bazy wojskowe.
Armenia oskarża Azerbejdżan o agresję, twierdząc, że zaatakował miasta Garis i Dżermuk oraz wioskę Sotk za pomocą dronów i moździerzy.
Są doniesienia, że Azerbejdżan zaatakował na uznanym na arenie międzynarodowej terytorium samej Armenii, poza spornym Górskim Karabachem.
Władze w Erewaniu zaprzeczają, jakoby jako pierwsze zaatakowały pozycje azerbejdżańskie. Ormianie twierdzą również, że w atakach w Azerbejdżanie zginęło kilku ormiańskich żołnierzy, szczegółów nie podają.
Premier Armenii Nikol Paszynian zwołał posiedzenie Rady Bezpieczeństwa kraju, z udziałem prezydenta i przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego. Rozmawiał też telefonicznie z sekretarzem stanu USA, Antonym Blinkenem
„W związku z agresją na suwerenne terytorium Republiki Armenii podjęto decyzję o złożeniu oficjalnego wnisosku do Federacji Rosyjskiej w celu realizacji postanowień Traktatu o Przyjaźni, Współpracy i Pomocy Wzajemnej oraz do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (OUBZ zwane rosyjskim NATO) i Rady Bezpieczeństwa ONZ” – czytamy w komunikacie władz Armenii.
Wiadomo też, że Paszynian zadzwoniła do prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Paryż wcześniej konsekwentnie wspierał w konflikcie stronę ormiańską.
Poprzednia eskalacja konfliktu między państwami miała miejsce 3 sierpnia.
ba na podst. svaboda.org
1 komentarz
Adrian
13 września 2022 o 12:36Paszynian robi to chyba bardziej retorycznie żeby ośmieszyć przeciwników politycznych, równie dobrze Putin mógłby prosić Erywań o pomoc nad Ingulcem.