Reakcja mediów na wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który zacytował słowa Putina, że Białoruś i Ukraina nie powinny być niepodległymi państwami, spowodowała, że nawet Łukaszenka musiał zabrać głos w sprawie.
Ale niezadowoleniem Łukaszenki nie wynika z faktu, że Putin uważa Białoruś jako państwo w pełni mu podległe. Przeszkadza mu to, że wypowiedź Putina została za sprawą Scholza upubliczniona.
Jak zauważa Walery Karbalewicz na łamach portalu svaboda.org, przez ostatnie kilka tygodni Łukaszenka ignorował politykę zagraniczną. Jeździł po kołchozach i próbował wmówić Białorusinom, że kraj powrócił do przedwyborczej „stabilności”. Ani wybuchy na lotnisku wojskowym w Ziabrówce pod Homlem, ani wypowiedź kanclerza Republiki Federalnej Niemiec Olafa Scholza o słowach Władimira Putina, że Białoruś i Ukraina nie powinny być niepodległymi państwami, nie skłoniły go do wypowiedzenia się na ten temat.
Dopiero reakcja niezależnych mediów na Białorusi na słowa niemieckiego przywódcy ostatecznie zmusiła dyktatora do reakcji. Bo chowanie głowy w piasek stało się po prostu niemożliwe. Szczególnie na tle tych licznych publikacji i stale powtarzanej opinii, że Łukaszenka oddał niepodległość Putinowi i nie jest już panem Białorusi. No i pojechał Łukaszenka, oczywiście nie po Putinie, ale po niemieckim polityku.
Bo nie oburza go atak rosyjskiego prezydenta na suwerenność Białorusi. Mówi: „Ale najważniejsze nie jest to, co powiedzieli Scholz i Putin. A najważniejsze jest to, co ja wam mówię: suwerenność, niezależność naszego państwa są rzeczami nienaruszalnymi”.
Dyktator koncentruje się na fakcie, że Scholz śmiał zacytować wypowiedź Putina: „Sholz to chłopiec, który nic nie rozumie i nie chce rozumieć nic z polityki. Takie rozmowy między dwoma szefami państw mają charakter absolutnie zamknięty. Rozmowa może być omówiona i upubliczniona tylko za zgodą osoby po drugiej stronie linii. Musiał negocjować z Putinem, zapytać go. (…) Prezydent Francji Emmanuel Macron też promował się przed dziennikarzami rozmową z Władimirem Putinem. To chłopiec, wiesz? Malutki. Nie może tak być, tak się nie robi”.
Białoruski politolog zwraca uwagę, że Łukaszenka podkreślając fakt, że Scholz i Macron „upubliczniają” tajne negocjacje z Putinem pokazują swój stosunek do rosyjskiego kolegi. Łukaszenka sugeruje, że nie jest on przez zachodnich polityków postrzegany jako osoba godna szacunku. Dla nich Putin jest osobą poza granicami dobra i zła, i teraz wszystkie chwyty wobec niego są możliwe.
Tak więc musi się gospodarz Kremla bardziej liczyć ze swoim najbliższym sojusznikiem.
oprac. ba za svaboda.org
Dodaj komentarz
Uwaga! Nie będą publikowane komentarze zawierające treści obraźliwe, niecenzuralne, nawołujące do przemocy czy podżegające do nienawiści!